niedziela, 10 czerwca 2012

Uszyłam sobie igielnik

Przed chwilą wystawiłam głowę przez okno akurat w momencie, by zobaczyć ten wielki fioletowy autokar UEFA wiozący jedną z drużyn na stadion. Zaraz - za półtorej godziny? - zacznie się mecz Hiszpania - Włochy. Kibice od rana wrzeszczą pod oknami w trzech językach, kolumny policji włóczą się po okolicy od wczoraj (boją się jeździć w pojedynkę, czy co?), a walenie w bębny brzmi troszkę jak odgłos trzepania dywanów na blokowisku, wiecie - taki przytłumiony odgłos rozchodzący się ze wszystkich kierunków na raz.... Najgorsze jednak ze wszystkiego są moim zdaniem śmigłowce. Do diabła, co za hałas w kółko. Dosłownie, bo latają jak opętani w kółko nad stadionem...
***
Izuss, bardzo dziękuję za namiar na Nit-kę. Moja Siostra, studiująca w Poznaniu otrzymała już ode mnie informację, gdzie mogłaby się udać na zwiady. (Ok, właśnie przejechała drużyna hiszpańska, czyli wcześniej to musieli być włoscy piłkarze.) Mam nadzieję, że zmaca dostępne tkaniny i będzie mogła kupować dla mnie tłuste ćwiartki :)
Ulinko - proszę o zachęcenie się do wykańczania wszelkich resztek w ten sposób :) zajrzę sprawdzić, czy przypadkiem muszelki nie pobiją zamiłowania do gwiazd, obecnie krojonych :)
Marisol, witam, zapraszam i do oglądania, i do własnoręcznego szycia patchworku - można w ten sposób szyć także takie maleńkie dla lalek. Zainwestuj tylko w cieniutka i ostrą igiełkę i do dzieła! A przy okazji - nowa lalka prześliczna, ma takie chłodne spojrzenie.

Dziś prezentacja igielnika, który uszyłam sobie będąc w potrzebie. Pomysł wypatrzyłam w jednej z tych bezcennych książek, które zdobył dla mnie Tata, ale zmodyfikowałam go z lenistwa. Nie szkodzi. Mam teraz igielnik na mnóstwo igieł i szpilek, z miejscem na dwie podręczne szpuleczki i ze wzorem Dresden Plate, moim pierwszym i bardzo krzywym podejściem do tego cudownego wzoru. Aplikacje lepiej mi się już udają, na szczęście, ale to poziom słabego ucznia, a ja zamierzam dojść co najmniej na czeladniczy w ten dziedzinie! Ponadto wywracając całość na prawą stronę wszystko bardzo pomięłam, ale to już trudno - nie dam rady wyprasować skończonej całości.


 To mała robota, wzór na środku ma średnicę 7 centymetrów. Powinnam teraz uzupełnić zapasy szpilek, bo jakoś mi się ten mój zapas skurczył. Igieł też ostatnio nałamałam...

No i skończony wierzchni bryt muszelek:

Oprawiłam go w czarne paski, żeby móc zacząć pikować przed wykończeniem poduszki. Następne będą znacznie mniejsze!


4 komentarze:

  1. Już wiem gdzie to jest i z całą pewnością jeszcze przed powrotem do domu się tam wybiorę, choć to strasznie daleko :)

    Chyba muszę Ci sprezentować kolejną podręczną jaskółkę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo sprytny pomysł z tymi dowiązanymi szpulkami nici! ^^
    A muszelki to majstersztyk, czekam na następne, skoro mają być jeszcze mniejsze to tym bardziej jestem zaintrygowana. *^v^*

    OdpowiedzUsuń