środa, 22 sierpnia 2012

Zafarbowałam.

Wyszły dwa moteczki, nawet zgrabnie uwinięte :)
Z przebywajacego w czeluściach szafy cieniutkiego szetlanda, gryzącego nieco, o naturalnym owczym kolorze (?), ufarbowałam sobie trochę na rękawiczki.Wybrałam jeden z wzorów SpillyJane, nazwany Heather:
Zdjęcie pochodzi z Ravelry, a jego właścicielką jest autorka wzoru.
Ale, ale... przecież Wy jeszcze nie wiecie - skończyłam pomyślnie pierwszą konikową rękawiczkę razem z kciukiem! A druga ma już mniej więcej 1/3 wykonaną. Rękawiczki z pewnością są moim powołaniem :)

Taak... a oto przed Wami właściwy bohater tej opowiastki: własnoręcznie pofarbowana wełenka :)

Najpierw w dużym zwoju:
I rozdzielona na dwa mniejsze:
Strasznie jestem z siebie dumna. Połączę to z pierwotnym kolorem wełenki we wzorze i powinno być harmonijnie.

Z TEGO MIEJSCA PRAGNĘ PODZIĘKOWAĆ ZA INSPIRACJĘ. Fanaberio, Pimposhko i Finextro - jestem Wam bardzo zobowiązana za lekcje, porady, tajniki udostępniane na blogach.. Dziękuję :)

czwartek, 9 sierpnia 2012

Szalone Sześciokąty mają zaszczyt przedstawić...

Zaczyna się zawsze tak samo. Krajanie. Fastrygowanie. Więcej krajania. Złamana igła, do diabła. Mierzenie. Uspokojenie.

Scrappy Quilt po raz kolejny. Ten w zamiarze będzie duży, bo jakieś 200 na 220 centymetrów. Potrzebuję do tego celu 110 rozetek, zatem 770 sześciokątów. Każdy ma długość boku 4 centymetry.
Zamierzam układać je losowo - przy poduszce muszelkowej udało się to bardzo ładnie, zresztą ten skrawkowy nieład bardzo mi się podoba. Gdy już będziemy mieć ten wymarzony dom z bali, w każdej sypialni mieć będę wspaniały pled, przytulaśny i taki zachęcający do otulenia się w zimną noc.



Tymczasem zaczęłam jeszcze jeden nieduży projekt - ale to tajemnica, w kolorach późnego lata, słodkiego
i dojrzałego. Dla osoby, której charakter jest właśnie jak późne lato. Troszkę mi to zajmie :)

Z frontu pozostalych robót: Pączek róży nadal nie jest ukończony - nie wiem, czym go obszyć, toteż zwinięty w rulon czeka sobie spokojnie, nadal na papierkach. Sama nie wiem, czy chcę różową szmatkę w białe groszki, czy może zieloną w drobniutki kropeczki? A że mi się nie śpieszy...
Panel z zielonych muszelek na ukończeniu. W weekend zamienię go w poduszkę. Tu jestem zupełnie zdecydowana: wykończenie będzie z czerwonej tkaniny w białe serduszka, tej samej, której użyłam w Ogrodzie Julii. Mam jeszcze spory kawałek.
Blog Cabin natomiast musi poczekać sobie. Chyba dam mu pod spód po prostu pikowaną ocieplinę z podszewką - tak na skróty, wiem. Ale do tego celu, w jakim został uszyty, nada się. Na razie wcale mi nieśpieszno do maszyny do szycia :)

***

I jeszcze nowina z frontu służbowego: szkolę się w dziale Kadry i Płacze :) Tak na serio. Już nie tylko grafik załogi.