piątek, 21 marca 2014

Dziura, przypalenie i poparzony palec...

Finextro, zdjęcie będzie jak wrócę do domu, bo akurat odwiedzam moją Mamę, a nie pobraliśmy w podróż aparatu:) W każdym razie - rękawy nie są strasznie wąskie, chyba tak niefortunnie zrobiłam zdjęcia. Nosiłam mój sweterek i wiem, że akurat inne rzeczy powinnam poprawić. Długość na przykład, bo zanadtoż krótki :)
***
Uczę się szyć, korzystając z porad Mamy i jej maszyn. Uszyłam i spaliłam jedną spódnicę (poliestrowy chiński żakard, bardzo ładny...); skroiłam bluzkę według własnego pomysłu i wyrżnęłam jej tęgą dziurę w przodzie przez przypadek... Overlockiem szyję takim wołowym sikiem (uczciwszy uszy łaskawych Pań), że aż sama sobie się dziwię... a duża Juki mojej Mamy mnie odstraszyła... na razie ;) Chwilowo same szkody, więc do jutra nie tykam nic, a jutro pokrajam wełnianą flanelę, jak się ośmielę.
I w ogóle  mam milion zdobyczy do pokazania - nową torebkę vintage za całe 6 złotych, lusterko do szminkowania ust od Strattona - prezent od Siostry mojej ulubionej i korpus swetra alpaczego, prawie gotowy!
A dziś kilka zdjęć na pocieszenie. Wszystkie z Ravelry i wszystkie te swetry szalenie mi się podobają...









Fajowe, prawda?
Zapomniałam dodać - palec oparzyłam dokładając do kominka. Olaboga, same nieszczęścia :)

środa, 12 marca 2014

Magia blokowania

Dedykuję tym, którzy twierdzą, że nie umieją, że się im nie udaje, że nie wychodzi jak na obrazku...
Najpierw jest tak: smętna kupka włóczki.


Potem moczymy, odciskamy, zawijamy w ręcznik i wydeptujemy wodę. I pracowicie rozkładamy do wyschnięcia:


Mnie zostało akurat tyle włóczki, żeby zrobić małą dekorację, bardzo w duchu kobiecości minionych epok :) Dzięki sprytnie wykonanej dziurce będę mogła sobie kokardkę przypinać do pierwszego guzika i odpinać na życzenie. Ot, taka kokardka... pin up :)


Chyba powtórzę sobie ten model z modyfikacjami jeszcze wiele razy :) Ale - nieoczekiwanie jest problem z guzikami. Nie znalazłam ładnych...

piątek, 7 marca 2014

Nowa stara :)

Naprawdę. Nowa w mojej szafie, ale stara w ogóle. Torebka z lat sześćdziesiątych. Wizytowa, plaska, mała i urocza :) Wyprodukowała ją pomiędzy rokiem 1960 a 1970 angielska firma Elbief. Z pewnością będzie ze mną chadzać do kawiarni!


A przy okazji chwalenia się rudą alpaką, przypomniałam sobie, że od pięciu lat chowam w szmatkach metr drobniutkiego sztruksu haftowanego w łezki. Bordowo-winnego, z haftem w kolorze mojej włóczki! Zobaczcie :) Będzie z tego ołówkowa spódnica z wyższym stanem, a może nawet spódnica w stylu lat czterdziestych? jestem tylko przekonana, że wypruję na koniec wszystkie te cekinki :)





niedziela, 2 marca 2014

Oczka na drucie

       Mam rozpoczęte dwa sweterki, jak już wiecie - jak dla mnie sytuacja nietypowa, wolę robić jedną rzecz na raz, ale pisałam już Wam o mojej niemiłości do alpaki :)
To teraz zdjęcia:
Alpakowy jest na etapie, w którym moim zdaniem powinnam odłożyć oczka rękawów na osobny drut i dziergać dalej korpus. Podobno ta alpaka Dropsa mocno rozciąga się po praniu,a ja dodatkowo robię na maksymalnych przewidzianych drutach, czyli 3,5. 
Pewnego dnia Zoe dostała się łapą do koszyka z robotą i wyciągnęła pazurem jedną nitkę wzdłuż pleców - dużo czasu zajęło mi naprawienie szkody i pracowite naciąganie oczek czubkiem druta, ale nic już nie widać. Po blokowaniu będzie wszystko w porządku. Z pewnością jeszcze jeden kłębuszek alpaki będę musiała dokupić przy okazji, chociaż przyznam, że wydaje mi się ona dość wydajna.


Kobaltowy wełniany wygląda obecnie tak. Rękaw raz już prułam, gdyż po przymierzeniu okazało się, że zaczęłam o 5 rzędów za późno odejmować oczka. Teraz myślę sobie, że nawet mogłam jeszcze ze dwa rządki spruć, ale już trudno. Myślę też nad guzikami. Do alpaki mam przewidziane małe, czarne i lśniące - cały długi rząd, mnóstwo. W Kobaltowym chciałabym neutralne, nie rzucające się w oczy. Rozważałam masę perłową, ale mam ich zbyt mało. Ach - i niezbyt podoba mi się odejmowanie oczek w części ściągaczowej, ale dzięki temu sweterek jest naprawdę świetnie wytaliowany. A jak jeszcze przyjdzie z ebaya mój gorset i różne obciskające majty sięgające uszu, to już w ogóle będzie leżał świetnie. A że będę miała wątrobę w gardle wskutek ściśnięcia gorsetem? Phi!


Na koniec Sweterek in spe, czyli dwa kłębki i wzór :) Oczywiście niezawodna Cashmira z Alize, tym razem w wersji Fine - mam z niej czapkę, noszoną i praną ciągle i bardzo dobrze to znoszącą, zatem godną wydziergania z niej sweterka:


Wybrany przez mnie wzór, Lace petal cardigan przeznaczony jest na włóczkę o grubości Aran, a Cashmira Fine to coś pośredniego pomiędzy Sport i Fingering. U mnie więc będzie więcej powtórzeń wzoru i nie tak plastyczny efekt. Przedstawiam ładną jagodową wełenkę:

I oryginał z Ravelry:
Moja wersja będzie gładka, bez ryżu, jak sądzę. A przy okazji znalazłam ten wzór i muszę go tu sobie zapamiętać :) Klik! Czy nie słodki? Brahdelt, sądzę, że i Tobie wpadnie w oko :)