czwartek, 5 grudnia 2013

Jest nieźle :)

Koty mają się dobrze, choć Igiełka zaczęła obecnie wychowywać młodego kota mając w nosie zasadę, że zły dotyk boli przez całe życie :)
Wlazłaś na święty dywanik w łazience? Pac! Wsadzasz nos do mojej miski, jak jem? Pac! Wąchasz! mój! ogon?! Pac! Na szczęście wychowywanie odbywa się bezpazurowo, tylko z akompaniamentem obrażonego  i groźnego burczenia. Mała ma to w nosie i uparcie dąży do zbliżenia...


Zoe od niedzieli daje się głaskać i strasznie jej się to podoba. A jak się naprasza! :)
***
Na froncie robót też wcale nieźle: trzy czapki gotowe, czwarta w toku, jeszcze pięć, jeśli dobrze obliczam :) Żadnych zdjęć przed świętami, bo nie wiadomo, kto tu mnie śledzi :) Za to pokażę Wam moją dekorację, wczoraj uroczyście i krzywo zawieszoną. Serduszka znacie z ubiegłego roku, a wianek jest uwinięty z brzozowych gałązek urwanych po drodze do domu i związanych lnianym sznurkiem. Przaśno, ale podoba mi się. Jak kiedyś otworzę wymarzoną kawiarnię, to wszystkie dekoracje będę robić sama. Och, jak ja o tym marzę sobie cichutko, gdy nie mogę spać. Ale za wielkim jestem tchórzem chyba, by spróbować...