wtorek, 29 marca 2016

No i to by było na tyle w kwestii sześciokątów :p

Naprawdę się starałam. Przeczytałam różne wskazówki, zmieniałam szydełka, ale sześciokąty wychodziły paskudne, nierówne, pomiętolone.
Cóż było robić? Ano kwadraty...
:)
Dziergałam sobie cichutko, przed pracą (w święta miałam nocne zmiany), rytmicznie ruszając szydełkiem i szczęką :)



Po napięciu zmoczonego segmentu przyjrzałam mu się uważnie. Podoba mi się, więc będę robić kolejne segmenty i całość połączę w pled - co prawda po drodze pojawiła się myśl o przerobieniu tego kawałka na poduszkę, ale się nie ugnę :)
(oczywiście po zrobieniu zdjęcia musiałam odpiąć blokowany segment i poprawić, wiadomo. Na zdjęciu lepiej widać jakoś!)

A tu już moi nowi kumple, african flowers. Jakoś muszę okiełznać te cholerne sześciokąty, prawda?


sobota, 26 marca 2016

Znowu sześciokąty...

W poprzednim życiu niewątpliwie musiałam być pszczołą, to jedyny logiczny argument tłumaczący moją miłość do sześciokątów. Miód też lubię, wszystko się jakby zgadza, prawda? :)

Dziś rzecz o szydełkowych sześciokątach, do których przymierzam się od dawna. Schowałam dziś zatem pled świąteczny, odłożyłam do jesieni, chociaż starałam się dość często dodawać do niego po rządku lub dwóch. W chłodniejszej aurze wrócę do niego i będę sobie znów planować gwiazdkowe święta :)
Tymczasem w ruch idą kłębuszki Baby Wool w pastelowych barwach. Poniżej prezentacja ochotników:


Najpierw chciałam dać bardzo jaskrawe środki, stąd obecność tej pomarańczy i zieleni, która na zdjęciu wyszła wiosennie, a w rzeczywistości jest bardzo... kamizelkowo-drogowa!
Doszłam więc do porozumienia z moim zmysłem estetyki (kolorystycznie skrzywionym, jak wiecie)
i uznałam, że pastele ładnie będą wyglądać z kremowymi środeczkami. Zwłaszcza, że całość ma być zamknięta szarym kolorem, obramowującym każdy jeden sześciokąt! Ładny szary odcień uciszy, uspokoi całość... toteż niewątpliwie będę zmuszona zrobić kolejne pledy w bardzo jaskrawych i nasyconych kolorach, żeby poczuć się usatysfakcjonowaną! Co ja na to poradzę, że lubię czerwony
z niebieskim?



Jedno zdjęcie musiało oczywiście stanąć okoniem i się odwrócić :)




A największa zaleta tego projektu jest taka, że sześciokąty będą zszywane, nie łączone w trakcie roboty. Co oznacza, że mogę mieć zawsze w różnych okazjach kłębek z sobą! Przygotuję sobie pewną ilość kremowych środeczków i już. W drogę, z szydłem pod pachą :)

czwartek, 17 marca 2016

Nowy nabytek

Chwaliłam się już przed facebookowymi obserwatorami moim nowym nabytkiem. Jest to serwis z bawarskiej, dość cienkiej porcelany; niezbyt może wytworny, ale prosty i oszczędny w formie. Gdy zobaczyłam go w serwisie Allegro, gdy poczułam, że jego kolorystyka pasuje do każdej pory roku - cóż, po prostu musiałam go mieć. Miałam sporą frajdę wypakowując go z paczki ☺





A do tego - zobaczcie, jakie cudowne chusteczki złowiłam :) Jestem dziwadłem, zawsze mam przy sobie oprócz chusteczek papierowych również taką płócienną. Jakiś taki nawyk :) O dziwo, przydaje się w rozmaitych sytuacjach - a to do zasłaniania ust przy kichaniu i kaszlu, a to do ocierania łez w drodze do pracy ~^^~, a przy tym im piękniejsza, tym przyjemnie się jej używa. Mam w moich zbiorach i batystowe, i ze szwajcarskiego muślinu, ręcznie haftowane i w ogóle rozmaite. Ta z szeroką, tiulową koronką wydaje się być stworzona do powiewania za odjeżdżającymi, nie uważacie?