środa, 30 października 2013
Dyniotwórca
Samhain tuż, tuż, toteż zabrałam się dziś za dłubanie dyniom w zębach :) najpierw miał być typowy jack-o-lantern, taki zębaty, ale później popatrzyłam na tą piękną hokkaido, kupioną przez nieświadomego Pana Męża (założę się, że myślał o zupie, bo kupił w sumie jeszcze jedną i już ją na zupę przerobił). Miałam też piżmową, do której nie mogłam się w ogóle zabrać, sam jej melonowy zapach mnie zniechęcał. I co? I przerobiłam je na dyniowe latarenki.
Niezbyt są piękne, wycinając kota (prawda, że widać iż to kot?) pomyliłam się i wycięłam nie to, co miało być ażurowe, ale co tam!
Dyniotwórca ma zaszczyt przedstawić: Kot na Hokkaido :)
A tak w świetle się prezentuje:
A przy okazji - widzicie świnkę - skarbonkę w tle? Zbieram na biedne, bezdomne kłębki :)
***
Potem dostałam do ręki wkrętareczkę z wiertłem do betonu. Wiem, wiem, co za połączenie! Ale fantastycznie ażurowało się nią dyniową skórę! I tym sposobem są dwie dziurawe dynie :)
No to Samhain Blessings dla wszystkich :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oczywiście, że widać, że to kot! A dynia ażurowa jest przepiękna, bardzo marokańska! *^o^*
OdpowiedzUsuńbardzo ladna latarnia :)
OdpowiedzUsuńŚwinka na zbożny cel od razu rzuciła mi się w oko :D
OdpowiedzUsuńUrocze dziurawce. Ja nie świętuję, ale wszystkiego dobrego.
Kot jak się patrzy!
OdpowiedzUsuńTak, tak, przygarnianie bezdomnych kłębuszków jest bardzo chwalebne! Zwłaszcza jak się je na cuda potrafi przerobić :-)