Potem zaś wróciłam, zasiadłam do Jane Drugiej i spędziłam miły dzień szyjąc sobie i szyjąc.
Najpierw skończyłam bloczki applecore:
Przepikowałam, przycięłam i uszyłam kolejny kubraczek na imbryk. Również niezbyt wielki; ma 26 centymetrów szerokości i 23 centymetry wysokości. Ma wąską lamówkę i zabawny ogonek do chwytania.
Tak wygląda z obu stron. Pikowałam bawełnianą kremową nicią i zostały mi dosłownie centymetry na szpulce :)
A potem w ramach eksperymentu uszyłam taki... zeszycik na igły. Już wiem, że sporo za duży (no, chyba że ktoś ma mnóstwo igieł) i na razie brak mu zapięcia, ale spróbowałam aplikacji odwrotnej i jestem całkiem zakochana w tej technice! A jako zapięcie dokupię guziczek w kształcie serca i już.
A na koniec dwa ogłoszenia: postanowiłam sprzedać jedną z moich lalek. Rzecz jasna, nie Jane, Jane zostaje ze mną. Ale gdyby ktoś chciał małą Adelkę lub Lisbeth - odstąpię z małym tylko żalem. Macie pierwszeństwo ^^
Ogłoszenie drugie: kursik szycia applecore się szykuje.I moje szmatki mają własną stronę na Facebooku. Zapraszamy, Jane Druga i ja :)
https://www.facebook.com/MaroccanmintQuilts
Wielkie dzięki, dobra duszo, żeś mi wskazała moje gapiostwo :*
Ogłoszenie drugie: kursik szycia applecore się szykuje.I moje szmatki mają własną stronę na Facebooku. Zapraszamy, Jane Druga i ja :)
https://www.facebook.com/MaroccanmintQuilts
Wielkie dzięki, dobra duszo, żeś mi wskazała moje gapiostwo :*
No dobra podaj link do fb:)
OdpowiedzUsuń:) Uzupełniłam bohatersko.
Usuńuroczy zeszycik :)
OdpowiedzUsuńA na nim jedna z Twoich myszek :) Czekam jeszcze na matrioszki i mogę siadać do szycia. A Ty możesz się zastanowić nad rozmiarem kołderki - czy chciałabyś pledzik do karmienia, czy kocyk do przykrywania? Czy może taki "pierożek" do spowicia dziecięcia?
Usuńkurczę, trudny wybór... ale myślę, że pierożek :) dziecię listopadowe, będzie już zimno, bardzo się przyda :)
Usuńzeszycik cudny! aplikacji odwrotnej jeszcze nie próbowałam, a duży rozmiar to nie problem- zawsze mam 9 małych igieł i kilka większych w swoim przyborniku i czasem wszystkie małe gdzieś rozdysponowane więc po prostu więcej bym nawkładała ;) zazdroszczę Ci pogody, takiego sklepu w pobliżu i tego czasu na szycie ogryzków :) ja nie szyję w dzień bo nie da rady bez przyklejenia się do siedziska ;) pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńJa w ogóle chciałabym żyć w miejscu, gdzie jest zawsze pochmurno, chłodno i pada. Dziś było naprawdę przyjemnie!
UsuńA co do szycia - jak mam wolny dzień, to szyję jak szalona. Każda minuta jest wtedy cenna i wspominam relaksujące działanie maszyny, gdy mnie coś zezłości w pracy.
Tych zeszycików powstanie więcej, przeczuwam. Taka zabawna forma :)
Czemu sprzedajesz Lisbeth? Przecież jest śliczna!!! Z ciekawości tylko spytam - po ile? Bo i tak znając życie mnie nie stać ;)
OdpowiedzUsuńKasiu, Lisbeth jest po prostu mało wiktoriańska :) Świetnie będzie wyglądać w stylizacjach boho, ale do mojej wizji lalek nie pasuje :( Dużo czasu mi zajęło, zanim to wreszcie zrozumiałam... Poza tym źle wygląda w zestawieniu z o wiele bardziej eteryczną Janką.
UsuńNie będzie bardzo droga ;)
Jaka to musi być precyzyjna robota, te ogryzki! *^v^*
OdpowiedzUsuńIgielnik przesłodki!
Też dzisiaj szyłam, uwielbiam takie dni, kiedy nic innego nie muszę! ^^*~~
Precyzyjna i ręczna, łaskawa pani :)
UsuńŻyczę Ci mnóstwa "nie muszę" dni na szycie!
Piękna myszka!
OdpowiedzUsuńWiesz, nie mogłam się oprzeć tym myszkom. Po zamówieniu ich w Robin Patchwork upewniałam się przy okazji rozmowy z Panem Ryszardem, ze na pewno będą :) Żałuję, że na stanie była tylko tłusta ćwiartka...
UsuńZeszycik na igły rewelacyjny!
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Największą zasługę powinna odbierać jednak ta urocza skrzętna myszka.
UsuńMiło mi, że do mnie zajrzałaś!