Przez kilka dni była u nas moja Siostra. Niezmiernie żałuję, że nie mieszkamy w tym samym mieście - w ogóle to całe moje rodzeństwo się porozpełzało po świecie. Najbliższy brat - jedź 225 kilometrów na zachód, potem skręć w lewo :)
W każdym razie plan zajęć był bardzo urozmaicony. Przy każdej wizycie Zuza musi odrobić swoją działkę sześciokątowoą, co sprawiło, że jeden wieczór poświęciłyśmy na spokojne szycie, podczas gdy kapitan Kirk wraz z Łapiduchem i Mr. Spockiem bohatersko ratowali galaktykę gdzieś w tle.
Oczywiście były długie rozmowy przy herbacie i winie, wspólne pieczenie ciasta (ratowanie galaktyki przy pieczeniu ciasta to pikuś, panie Spock).
Wyprawiliśmy się również do gdyńskiego Akwarium i do... Drogerii Hebe :) Tak jest. Na babskie łowy.
Ale po porządku, najpierw ryby :)
w Akwarium wiele się zmieniło od mojej ostatniej tam wizyty, czyli przez jakieś trzy lata. Nadal co prawda jest oldskulowa diorama z plastiku przedstawiająca dno Bałtyku (szkaradna, powinni mieć już prezentację multimedialną, film - w końcu jest sala kinowa - a nie malowany styropian i wypchanego dorsza),
jednak same rybie ekspozycje są o wiele ładniejsze i dopracowane. W większości :)
Zdjęć nie wolno robić z lampą, a mój aparat to taka mała "małpka", więc na ogół nie wyszły dobrze. Ale kilka nadaje się do pokazania. Niektóre będą z z sieci, wtedy zaznaczam źródło.
No, dobra - wszystkie ryby na stanowiska, wchodzimy :)
Najpierw ta makieta - tu wypchany wielki dorsz, on się nie zmienił :)
(zdjęcie makiety stąd: http://www.trivago.pl/gdynia-86491/zoo-akwarium/akwarium-gdynskie-814706/foto-i5874166)
Potem sobie chodziliśmy z wielkim oczami, oglądając szczególnie wielkie ryby, takie jak ten strzępiel Epinephelus lanceolatus . Ten to mnie zawsze zaskakuje: oto rybka wielkości kilkuletniego dziecka, w warunkach naturalnych dorastająca do ponad pół tony! Zauważcie - strzępiele tego gatunku znają trendy w modzie, maja bardzo gustowne przybranie w panterkę :) Pierwsze zdjęcie moje.
(źródło - http://www.akwa-mania.mud.pl/wystawy/gdynia12/gdynia12.html)
Są też ryby po prostu piękne - jak te seleny. Nie mogłam się od nich oderwać, były cudne na żywo! A że ich zbiornik jest przy wejściu do sali, to zrobiłam korek :) Mogłabym mieć wełenkę w tym kolorze!
Skrzydlice też były piękne - tym specjalnym, niebezpiecznym rodzajem piękna. Trochę zanadto się ruszały.
Potem koniki morskie. Kilka gatunków mieszka sobie w jednym zbiorniku, ale zdjęcia wcale mi się nie udały :( Na jedynym przyzwoitym konik nie ma podwiniętego ogonka.
Koło zbiornika węgorzy elektrycznych stał sobie natomiast trójgłowy smok. Tak, serio. Pewnie podziwiał węgorze. One z kolei, z racji słabego wzroku stale miały pyski przy szybie i się uśmiechały. Elektryzująco.
Oczywiście zdjęcia rybek z raf koralowych wyszły najlepiej, bo te zbiorniki są dobrze doświetlone. Szczególnie lubię żółte ryby, nie wiem czemu.
W Akwarium są też piranie, anakondy i jedna bardzo smutna krokodylica. I dwa szpetne żółwie. I trochę jesiotrów (sądzę, że smacznych). Piranie wyszły słabo, bo nie chciały przestać pływać :) zatem zdjęć nie umieszczam.
Jak zawsze miałam lekki niedosyt, bo akwaria lubię, miałam w domu rodzinnym choćby małe i nawet raz w prezencie urodzinowym od Mamy dostałam dwa bardzo ładne kardynałki, śliczne rybki z czerwonymi ogonami.
Nasza dalsza wyprawa wiodła do drogerii Hebe. Oj, mój Mąż wykazał się nadludzką cierpliwością, za to Zuza i ja okupowałyśmy półki. Kupiłyśmy co następuje, do późniejszego podziału łupów: jeden puder, jeden podkład, jeden korektor, jeden lakier, jeden błyszczyk i jedną odżywkę do paznokci :) Wszystko polskiej marki Bell, do której mam sentyment, a która była uprzejmie promowana cenowo tego dnia. Moja próba przejścia na azjatycką pielęgnację na razie jest zawieszona, bo od miesiąca czekam na piankę do oczyszczania, o której pisałam (pewnie celnicy w urzędzie myją sobie nią ręce) - co mnie drażni!, a ponadto kończy mi się mój krem BB i coś muszę mieć na czas oczekiwania na nowy.
No. Fajnie było postać z siostrą pod szafą pełną kolorów :)
och, jak ja dawno w akwarium nie byłam :)
OdpowiedzUsuńOch, jak Cię dawno w ogóle tu nie było, tęsknię :*
Usuńja też tęsknię :*
UsuńAch, jak ja bym chciała mieszkać w Trójmieście!
OdpowiedzUsuńJest akwarium, jest morze, no i hebe ;)
Trójmiasto to dobre miejsce do życia w zasadzie. Gdańsk co prawda taki mało zorganizowany, bo nigdy nic się tu nie dzieje w porównaniu do Gdyni na przykład. Ale to jest Wolne Miasto i jest to odczuwalne :)
UsuńŁomatko, kiedy ja ostatni raz tam byłam??? Chyba w podstawówce... Tak. Daaawno.
OdpowiedzUsuńWłaśnie. To się musimy umówić na wspólne oglądanie - obu wymienionych miejsc :)
UsuńKonik morski piękny! Ostatnio mam ochotę na coś z Bell, ale zagapiłem się i minęła promocja. Muszę rozejrzeć się za ich tintami do ust ; ))
OdpowiedzUsuńMrMajlajf, witam :) Ja za to się zagapiłam i wyszłam z Hebe bez Bellowego cienia w kremie, a przecież to głównie mnie zainteresowało. Ale błyszczyk sprawuje się dobrze, co mnie pociesza. Lip tinty nie występują w mojej gamie kolorystycznej, więc mnie nie przyciągnęły, a były :)
UsuńPrzepiękny ryby, a ta ośmiornica wygląda smakowicie! *^o^*
OdpowiedzUsuńW Hebe jest też bardzo dobra odżywka do włosów Stapiz Sleek, mnie dobrze służy! ^^*~~
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńUps, nie trafiłam w posta ;)
Usuń