Diagnoza pierwsza jest lekarska.
Diagnoza druga - mojej Mamy, która posłuchała trochę mojego kaszlu przez Skype. Mama zna mój kaszel doskonale, więc raczej się nie myli.
Koniec końców - łóżko, antybiotyk i ogólna degrengolada.
Ale na pocieszenie mam Lisbeth, już umalowaną i wspaniałą! jest tak słodka i śliczna jak sobie wymarzyłam, Hikari stworzyła idealny makijaż. Wstawiam ukradzione jej zdjęcie, może się nie pogniewa!
Śliczny piegusek! ~^^~ I odpowiednio ubrany na tę porę roku. ^^
OdpowiedzUsuńKuruj się, bidulko, siedź pod kocem, pij herbatę z imbirem, czytaj, wypoczywaj, przesyłam lecznicze fluidy!
uh... to zdrówka życzę.
OdpowiedzUsuń(ech ta jesień.... też prycham, kicham, zgrzytam i siedzę w domu)
:)
Ciężka sprawa. Nie daj się bakteriom i dbaj o siebie (mam nadzieję, że dali Ci zwolnienie z pracy?). :-)) Z taką cudną panną jak Lisbeth na pewno przyjemniej się będzie zdrowieć. Piękny ten makijaż. Taki naturalny.
OdpowiedzUsuńNo jakże miałaby sie pogniewać. Nie wyobrażasz sobie jak się cieszę, że makijaż przypadł Ci do gustu. :) Zdrowiej!
OdpowiedzUsuńmnóstwo tu u Ciebie inspiracji!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Paula
Czy to nie jest planetdollka Riz ?
OdpowiedzUsuń