wtorek, 19 listopada 2013

Zoe.

Dziś w nocy nie spałam. Niestety od dawna mam problemy ze snem, ale teraz jestem wyjątkowo pobudzona przez nowego kota w domu. Może to głupie, ale nasłuchuję każdego dźwięku, podnoszę głowę na każde syknięcie. Nie spałam więc, leżałam sobie tylko nieruchomo przykryta po uszy, by nie budzić mojego Miłego. W pewnym momencie poczułam, że ktoś nieśmiało, pomalutku idzie po moim brzuchu, na sztywnych łapach. Zoe dotarła aż do twarzy, ostrożnie obwąchała mnie bardzo głośno i czmychnęła, a ja z wrażenia nie śmiałam nawet oddychać!
Na prawie cały dzień koty zostały dziś same - bałam się, że po powrocie zastanę tylko urwane uszy i odgryzione ogony, ale nie. Igiełka powitała mnie jak zwykle w drzwiach, a Zoe przyszła cichuteńko do mielonej wołowiny, którą kupiłam koteczkom w nagrodę za dobre sprawowanie. Najadły się, poprawiły saszetką (koci fastfood na zacieśnienie więzów). A potem, kiedy Igła wróciła na swój posterunek na parapecie, Zoe dala się namówić na zabawę. Jedwabnej wstążce nie odmówi żadna kobieta. Nieważne, czy futrzasta czy dwunożna :)
Zdjęcia robione telefonem, lewą ręką, z całkowitego zaskoczenia. Przedstawiam Zoe.


Widać jaka jest drobna i widać jej załzawione oczko (niedrożny kanalik łzowy). Widać też, że jest śliczna!
Obecnie kotka odkrywa uroki zakopywania filcowych kulek pod dywanikiem :)
P.S. W trakcie mojej z Zoe zabawy Igiełka z zainteresowaniem przyglądała się, przewiesiwszy łapy przez parapet. Jej mina mówiła bardzo wyraźnie (i z politowaniem): Co ty chuda wiesz o łapaniu sznurka?

10 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Owszem. I na razie strasznie nieśmiała...

      Usuń
    2. Oswoi się, pobędzie trochę z Wami i jeszcze nabierze odwagi :)

      Usuń
  2. Czytam z wielkim zaciekawieniem bo... od piątku też mam drugą kotkę i też nie śpię po nocach, bo to zdecydowanie nocny zwierzak ;) Powoli je do siebie przyzwyczajamy. Zamontowaliśmy właśnie wczoraj siatkę w drzwiach tak by zwierzaki się widziały jak najlepiej, ale przyzwyczajały się do siebie powolutku, bo moja sześcioletnia jedynaczka jest mocno zazdrosna ;) Oj jest wesoło, jest :) Zoe to mała słodziara ;) Życzę Ci super czasu z obiema!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Igiełka ma lat siedem :) I jak widzisz, nie separujemy zwierzaków od siebie. Trochę dlatego, że nie mamy jak (malutkie mieszkanie), a trochę też dlatego, że Igła syczy, a potem bohatersko daje nogę i zmyka.
      Zoe miała różne niemiłe przeżycia od kocięctwa, ale pomału ją udomowimy, na pewno. Będę obserwować, czy na blogu pokazujesz kociska :)

      Usuń
  3. Zaiste, widać, że śliczna! I że nieśmiała! A Twój telefoniczny aparat dokonał cudu i... ona jest naprawdę niebieska (intensywnie, przynajmniej na moim monitorze!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama się zdziwiłam, bo jest w kolorze mojej dropsowej czapki, błękitna po prostu na tych zdjęciach :) a w rzeczywistości reprezentuje kolorystycznie nową linię hodowlaną i jest taka bardziej "oszroniona" i srebrzysta. To taki miły kot!

      Usuń
    2. To widać, że jest miła! Jest trocheę taka, jak mój (też przecież nie za bardzo chciany, bo ze schroniska) pies na początku! Uśmieję się, jeśli po pół roku okaże się, że Zoe będzie Cię "prowadzać" na oczach innych kotów, żeby wiedziały, że ma swoją Panią przez duże "P", która uważa ją za piękną i godną uwagi! Iżeby nikt nie miał wątpliwości, że jeśli jej Pani tak uważa, to ona jest KTOŚ!
      Ten kolor jest nieziemski, Iwan nie był aż tak nieziemsko błękitny, nawet na zdjęciach! I ma cudną sierść! Ale sprząść się chyba tego nie da (zboczenie!) :-(

      Usuń
  4. No i proszę, już się zadomawia! *^o^* I w jakim pięknym kolorze jest ta dama!
    Ryśkowi też łzawiło oko, ale nie zgodziłam się na operacyjne udrażnianie kanalika, po kilku miesiącach mu przeszło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zoe niestety w kocięctwie, po pierwszym szczepieniu miała ropień w oku - tak silnie przechorowała koci katar. Widzi na to oko, ale ma je zamglone, jakby mętne. Zrosty w kanaliku łzowym raczej nie są w jej przypadku do udrożnienia. Na razie pilnuję, czy łzawi czystą łezką, ale to trudne. Owszem, podeszła jeść z ręki, ale nie dała się dotknąć. Te współkoty z hodowli musiały jej nieźle dać w kość...

      Usuń