Wychodzi z kryjówki pod łóżkiem, gdy wracamy z pracy i napełniamy miseczki czymś dobrym. Igiełka się pomału przyzwyczaja - nawet je obok niej. I wczoraj odbyła się pierwsza króciutka gonitwa!
Dziś szara umęczyła się upychaniem kulek pod dywanikiem, skokami na własny ogon i leży sobie w bezpiecznej odległości - ale jednak z nami :) Stan dywanika wola o pomstę do nieba. A kudłów na nim...
A Igiełka patrzy na wszystko z wyższością :)
piękny sierściuch:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo przecież wiadomo, że kot musi sobie po swojemu wszystko poukładać! *^v^*
OdpowiedzUsuńJaka ona piękna!
Igiełka musi dojść do siebie po tym, jak jej teren (i miejsce w sercach jej ludzi) zajął drugi futrzasty. *^o^*
Oba mrauczuny fajne. Zoe wydaje się bardzo duża!
OdpowiedzUsuń