Wczoraj doszła do nas wiadomość, że otrzymaliśmy premie za IV kwartał ubiegłego roku. Podając mi kwotę, Ojciec Dyrektor zauważył niejako mimochodem "Na lalkę pewnie nie starczy, ale..." Cóż, nie szkodzi :) Może i nie wystarczy na lalkę, ale na dentystę i moteczki, i kilka kompletów koreańskich drutów wystarczy z pewnością :)
Zwłaszcza, że premii nie oglądaliśmy już dawno.
***
Brahdelt, dziękuję pięknie za pochwałę! Ty niejedną parę rękawic masz już za sobą, kiedyś z wypiekami oglądałam Twoje rękawice z litewskimi wzorami (popraw mnie, jeśli to nie były litewskie), barwne i piękne. Że nie wspomnę już o tych wspaniałych kolanówkach - o, te mam na myśli -
Wyglądają znajomo? :) ^^
Mnie dzierganie w okrążeniach ogromnie przypadło do gustu, jakoś chyba nawet bardziej niż zwykłe "wte i we wte" :) Uprzedzam jednak, że pewnie zaistnieje moment, kiedy będę Cię zasypywać mailami błagalnymi z prośbą o pomoc i wyjaśnienia...
A w ogóle to pod koniec marca będę służbowo w Warszawie, całe dwa dni :) wówczas zażądam też osobistego wyjaśnienia, co takiego jest w świnkach morskich, że nie przypadły Ci do gustu!
Słomko, Simply - tak, koniki morskie dają dużo inspiracji. Jak się zobaczymy, to sobie o tym podyskutujemy :)
***
Dzierganie pięciodrutowe w okrążeniach ma też wielką zaletę jaką są niewielkie rozmiary projektów. Dla mnie to cecha szczególnie pożądana - choćby ze względu na fakt, że występuje niewielkie stosunkowo zużycie surowca, a ja mam solenne postanowienie używania wyłącznie szlachetnych włóczek. Więc do grona kłębuszków w niebieskim kartonie dołączył motek Elian Merino w cieniowanych kolorach, z którego ta pierwsza konikowa para powstanie. Mam nadzieję, że wystarczy mi tej drugiej włóczki, bo to kłębek wełenki w ładnym fioletowym kolorze wyszukany przez moją Mamę w SH i drugiego nie będzie. A szkoda by było pozostawić na przykład jednego z koników bez ogona :) A Merino dokupię w dowolnym momencie, bo jedna z Gdańskich pasmanterii od niedawna ma też DOBRE włóczki. Fajowo!
Świnki morskie są nudne, bo mało kontaktowe, tylko siedzą i żują... (przynajmniej takie tylko spotykałam u znajomych). ~^^~
OdpowiedzUsuńRękawiczki były norweskie (jeśli masz na myśli te czerwono-białe), a podkolanówki rzeczywiście popełniłam, ale moja lewa strona nie wyglądała tak pięknie jak Twoja! Może dlatego, że ja nie znam żadnych specjalnych technik trzymania dwóch kolorów, tylko je sobie dowolnie przekładam i krzyżuję... ^^
Pisz, kiedy będzie w Warszawie, a na pewno spotkamy się na filiżankę gorącej czekolady albo dwie! ~^v^~
fajowo :)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że zobaczymy się wkrótce, mimo rozjazdów i w ogóle. a do warszawy jedziemy w piątek.
musimy się spotkać, mam coś dla Ciebie :*
OdpowiedzUsuńJeśli świnki tylko siedzą i żują to widać właściciele się nimi mało zajmują. Moja młodsza wyczynia takie akrobacje w klatce że tylko kamera i kręcić. Rozpłaszcza się na hamaku i łapka jej zwisa hehe a za sekundę już jest przy miseczce i coś je a za sekundę bawi się ze starszą, a jak mnie olewa to wtula się w mamę i wypina się na mnie jak by mówiła - nie widzę cię, nie ma cię, a potem zainteresuje się moimi palcami hehe i to wszystko w niecałą minutę. Ale oczywiście kwestia gustu - inni wolę fretki ale dla mnie to znowu zbyt żywe i ciekawskie psuje - moje mieszkanie chyba by tego nie zniosło. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń