:)
Random Forest, fartuszek jest asymetryczny, bo inaczej byłoby troszkę nudno. Szycie jest wspaniałe, siadaj do maszyny i szyj, szyj, szyj, z pewnością uda się i będziesz zadowolona. A przy okazji - szycie dla panienek 10 cm to wyzwanie!Możesz mi jedną podesłać, chętnie się zmierzę z takim rozmiarem :)
A Star Trekowy lakier pochodzi z firmy Catrice, której szafy można spotkać w drogeriach Natura. W tej chwili już chyba w większości miast w Polsce. Polubiłam się z tą marką i polecam.
Brahdelt - bordo i pomarańcze to ja, hm, hm, mam... ^^ ale się nie przyznaję publicznie. Pewnie jak kiedyś zorganizują spotkania Anonimowych Lakieroholiczek, to mnie moi najbliżsi zapiszą.
Odnośnie natomiast olejów i vatiki...cóż. Masz chwilkę na ploteczki?
Od 5 maja miałam troszkę czasu na wyrobienie sobie opinii. Ja też buszuję po Wizażu, lubię bloga Anwen, tej od długich włosów i cenię naturalną pielęgnację. Jakie więc było moje zdumienie, gdy na wysokim miejscu w składzie szamponu cytrynowego Dabur Vatika znalazłam formaldehyd. Szampon cudnie pachniał, dobrze mył i odświeżał włosy, nawet specjalnie ich nie plątał. A po dwóch tygodniach używania zaczął mocno porażniac skórę na linii włosów. I tyle było dobrego.
Migdałową odżywkę Dabur skończyłam używać niedawno. Nie miała takich radykalnych konserwantów w składzie, ale tak naprawdę nie robiła nic spektakularnego z włosami. Wydajna, trochę wygładzająca odżywka na codzień i tyle. I nie pachniała migdałami...
Olejek kokosowy Vatika to zaś zupełnie inna bajka. Używamy oboje. Mój Mąż w tym miesiącu zredukował wspaniałą kaskadę swoich ciemnych włosów z długości do połowy pleców do długości tuż poniżej ucha. Ale nadal od czasu do czasu olejuje włosy. Ja nakładam tak ze dwie łyżki stołowe podgrzanego, wcieram w skórę i włosy, zaplatam warkoczyk, a resztę którą mam na dłoniach wmasowuję w łokcie :) Staram się być regularna. Raz w tygodniu robię taką kurację na noc, potem zmywam przy porannej kąpieli. Trzeba pamiętać o dobrej odżywce rozczesującej włosy, bo po zmywaniu oleju robią się BARDZO poplątane.
Zadowolona jestem bardzo. Mam wrażenie, że włosy zrobiły się bardziej - jak by to określić - równe w grubości na całej długości. Są odżywione i błyszczą. Lubią to po prostu :)
A poza tym - cóż: moja włosowa pielęgnacja nie jest wcale taka wspaniała. Włosy mam cienkie, rzadkie, przetłuszczające się i baaardzo wysuszone na końcach. Zapuszczam je, w związku z czym sięgają obecnie za ramiona; spinam, upinam, związuję. Myję zawsze rano i suszę suszarką. A wieczorami wcieram w końcówki nadmiar olejku rycynowego z paznokci (swoją drogą paznokciom rycynowa kuracja zrobiła bardzo dobrze, są mocniejsze, nie rozdwajają się i mają bielsze końcówki). Ach - i od kilku miesięcy farbuję henną. Robiłam to kiedyś przez koniec liceum i początek okresu studiów, potem zarzuciłam i żałuję. Henna jest wspaniała.
Olejek kokosowy będzie w mojej stałej "ofercie". Sesa, której próbowałam gościnnie raz czy dwa też mi się podoba i zakupię buteleczkę przy okazji. Jest jakby bardziej skoncentrowana, mocniej odżywia i nawilża, takie odniosłam wrażenie.
A w ogóle to naczytałam się o dobroci bardzo tanich kosmetyków Balea i Alverde z niemieckich drogerii DM. Ponieważ rossmanowska Isana wcale mi nie odpowiada, tak samo jak bardzo polecane na wizażu kosmetyki Alterra, chyba spróbuję tej Balei. Wypatrzyłam na Allegro komplet szampon z odżywką z kokosem i nabędę. A może uda mi się je znaleźć u ludzi handlujących niemiecką chemią? Bo drogeryjne dostępne u nas kosmetyki pomału budzą mój coraz większy zawód.
sobota, 27 sierpnia 2011
czwartek, 25 sierpnia 2011
Jesień idzie
Więc skoro idzie jesień, to pora na jesienne nowości w mojej szafie i nie tylko. Uparcie gromadzę lakiery - oto moje ostatnie zakupy już z myślą o jesieni. Nadal brak mi czerwieni doskonałej, ale cała frajda w poszukiwaniach :)
Polubiłam ostatnio markę Catrice i ich lakiery mogę wam polecić. Z dobrym utwardzaczem dają sobie radę :)
Polubiłam ostatnio markę Catrice i ich lakiery mogę wam polecić. Z dobrym utwardzaczem dają sobie radę :)
Od lewej: Up in the air - błękit jesiennego nieba, kremowy; London Weather Forecast - szary z shimmerem niewidocznym na paznokciu; From dusk to dawn - beżowo-błotny z nutką fioletu; Beam me, Scotty - shimmer z tealowych, srebrnych i antracytowych drobinek, wysychajacych do matu. Pochodzi z limitowanej edycji Out of space i jako wielbicielka Star trek musiałam mieć go chociażby ze względu na nazwę :)Fotka od nieocenionych Parokeets :) Jestem nim zachwycona...
Na koniec Grand Plie in black, czerń z limitowanej edycji essence Ballerina Backstage. Ma miedziany brokat i podbił moje serce... chociaż nigdy nie sądziłam, że pomaluję paznokcie na czarno... naprawdę.
Pożyczam zdjęcie z lakierowego bloga Nihiridy, bo nie umiem mu sama zrobić tak ładnego zdjęcia...
Moje lakieromaniacze serduszko jest tymczasowo zaspokojone... Jeszcze tylko ten idealny wymarzony czerwony... :)
ABC, czyli absolutny brak czasu
Założę się o moją nową puderniczkę, że nie tylko ja na to cierpię... mniej więcej od początku lipca nasz siedmioosobowy zespół managerski w pracy zredukował się do pięciu osób. Przez większą część sierpnia z tych pięciu osób dwie były na urlopach. Czyli trzy osoby wykonywały pracę siedmiu. Efekt? Poza oczywistym zmęczeniem, pomyłkami wynikającymi z braku porządnego wypoczynku i stresem jest też efekt pozytywny: nauczyłam się układać grafik załogi. Tygodniowy grafik dla sześćdziesięciu osób, w tym części na umowę o pracę, a części na zlecenie, z uwzględnieniem etatów, norm dobowych, urlopów i zmian kluczowych. No i limitu godzinowego przypadającego na dany tydzień dla mojego miejsca pracy. I godzin dla dochodzącego operatora dla Projektorni. Jestem z siebie bardzo dumna, bo to trudna praca :)
W międzyczasie przyszła moja nowa lalka. Jak pamiętacie, kupiłam z drugiej ręki Custom House Ange Ai Hani. Roboczo nazwałam ją Amelką, ale bardziej pasuje mi do niej Adelka i tak już chyba zostanie. Ma taki wyraz buzi, jaki zawsze wyobrażałam sobie u Adelki z "Dziwnych losów Jane Eyre". I taka też czeka ją stylizacja.
Na razie przyjechała do mnie z jaskrawymi morskozielonymi szklanymi oczkami i peruką z moheru w kolorze żółtym. Makijaż ma jak dla rudzielca albo brunetki, mocno różowawy, więc z tą peruczką daje zły efekt. Ale z braku funduszy na lepsze rzeczy będzie musiała poczekać. Ogólnie rzecz ujmując jest słodka, zatem stylizacja na panieneczkę z angielskiego dworu - te wszystkie sukienki, mała harfa, miś i ręczne robótki - jest dla niej wymarzona. Chociaż widaywałam już Hani - urwisy w sztruksowych spodenkach i z łatkami na kolanach :)
Mam jeszcze jedną zdobycz: moi Rodzice wyszperali i podarowali mi kanapę dla moich lalek. Jest imponująca i wspaniała :)
Na zdjęciach pierwsza sukieneczka mojej roboty. Ma za małe wycięcie pod szyją i kilka konstrukcyjnych błędów, które bardzo widać - podkrój ramion, źle wdane rękawy i jeszcze parę "kwiatków". Ale rada jestem ze zmierzenia się z tym rozmiarem i samodzielnego opracowania wykroju. Lalka ma 27 cm wielkości, to frajda szyć takie rzeczy :)
Jak Wam się podoba?
W międzyczasie przyszła moja nowa lalka. Jak pamiętacie, kupiłam z drugiej ręki Custom House Ange Ai Hani. Roboczo nazwałam ją Amelką, ale bardziej pasuje mi do niej Adelka i tak już chyba zostanie. Ma taki wyraz buzi, jaki zawsze wyobrażałam sobie u Adelki z "Dziwnych losów Jane Eyre". I taka też czeka ją stylizacja.
Na razie przyjechała do mnie z jaskrawymi morskozielonymi szklanymi oczkami i peruką z moheru w kolorze żółtym. Makijaż ma jak dla rudzielca albo brunetki, mocno różowawy, więc z tą peruczką daje zły efekt. Ale z braku funduszy na lepsze rzeczy będzie musiała poczekać. Ogólnie rzecz ujmując jest słodka, zatem stylizacja na panieneczkę z angielskiego dworu - te wszystkie sukienki, mała harfa, miś i ręczne robótki - jest dla niej wymarzona. Chociaż widaywałam już Hani - urwisy w sztruksowych spodenkach i z łatkami na kolanach :)
Mam jeszcze jedną zdobycz: moi Rodzice wyszperali i podarowali mi kanapę dla moich lalek. Jest imponująca i wspaniała :)
Na zdjęciach pierwsza sukieneczka mojej roboty. Ma za małe wycięcie pod szyją i kilka konstrukcyjnych błędów, które bardzo widać - podkrój ramion, źle wdane rękawy i jeszcze parę "kwiatków". Ale rada jestem ze zmierzenia się z tym rozmiarem i samodzielnego opracowania wykroju. Lalka ma 27 cm wielkości, to frajda szyć takie rzeczy :)
Jak Wam się podoba?
poniedziałek, 25 lipca 2011
...małostkowość...
...jestem poirytowana. Kolejny raz idąc do suszarni z mokrym praniem odkryłam, że moje klamerki są używane przez kogoś, kto beztrosko zajął całą suszarnię i na dodatek kolejny raz użytkuje MOJE klamerki. Wiem, że to małostkowe - ale wolałabym móc ich użyć sama, a nie przerzucać ubrania przez linki mając nadzieję na późniejsze ich pracowite rozprasowanie i doprowadzenie do ładnej formy.
Trudno - nie będę inwestowała co kwartał w nowe paczki tych przydatnych pralniczych akcesoriów ku uciesze sąsiadów - studentów z powyższych pięter. Wyciągnęłam szydełko, jakieś akrylowe resztki i udziergam koszyczek. Który wraz z klamerkami zamierzam zabierać zaraz po zdjęciu prania.
***
Klamerki to nie jest duży koszt. Dwa piwa, zdaje się, jeśli zastosujemy sąsiedzki przelicznik.
Ależ się zezłościłam... i wyszłam na małostkową jędzę. Trudno.
Trudno - nie będę inwestowała co kwartał w nowe paczki tych przydatnych pralniczych akcesoriów ku uciesze sąsiadów - studentów z powyższych pięter. Wyciągnęłam szydełko, jakieś akrylowe resztki i udziergam koszyczek. Który wraz z klamerkami zamierzam zabierać zaraz po zdjęciu prania.
***
Klamerki to nie jest duży koszt. Dwa piwa, zdaje się, jeśli zastosujemy sąsiedzki przelicznik.
Ależ się zezłościłam... i wyszłam na małostkową jędzę. Trudno.
niedziela, 24 lipca 2011
Pudełka
Ostatnio ustaliłam sama ze sobą, że pudełka mnie podbiły. Pudełka na jedzenie, pudełka na drobiazgi, pudełka na rzeczy odzieżowe, lalkowe, spożywcze... uwielbiam mieć wszystko popakowane, ułożone, zapudłowane...
Rzecz jasne pudełka z Ikea mają u mnie wzięcie - na przykład te zabawne, kolorowe:
Mieszkają w nich płyty CD, lakiery do paznokci, czesanki do filcowania, rękawiczki i insze inszości. I dobrze się sprawują, są usztywnione, mają okute różki (jak widać) i miejsce na etykietkę.
Pudełka Bento są osobną kategorią. Ostatnio częściej eksploatuję moje trzypoziomowe, małolitrażowe czarne bento udające lakę - troszkę mało aktualny jest jego wiśniowy wzór, ale kto by się tam martwił ^^ (W pudełku: ryż z łososiem i imbirem marynowanym, który naprawdę kocham; surowe marchewki i cukinie z marynowaną rzodkwią i nimame z białej fasoli.
Pudełka Urara też regularnie chodzą z nami do pracy:
Niestety, nie jestem mistrzynią w robieniu zdjęć wieczorami, kiedy już je zrobię i mam tylko sztuczne światło. W każdym razie w bento mojego Męża jest jajeczny królik, któremu on zawsze wbija pałeczki w oczy...
Pudełka zawija się w chustki furoshiki i rano zanosi do pracy. Moje jedzie w koszyku Gazelle po królewsku!
Powiedzcie - czy nie jest miło siąść w pracy, rozwinąć pakiecik i... narobić smaka otoczeniu? :)
I jeszcze kilka starszych pudełek:
:)
Rzecz jasne pudełka z Ikea mają u mnie wzięcie - na przykład te zabawne, kolorowe:
Mieszkają w nich płyty CD, lakiery do paznokci, czesanki do filcowania, rękawiczki i insze inszości. I dobrze się sprawują, są usztywnione, mają okute różki (jak widać) i miejsce na etykietkę.
Pudełka Bento są osobną kategorią. Ostatnio częściej eksploatuję moje trzypoziomowe, małolitrażowe czarne bento udające lakę - troszkę mało aktualny jest jego wiśniowy wzór, ale kto by się tam martwił ^^ (W pudełku: ryż z łososiem i imbirem marynowanym, który naprawdę kocham; surowe marchewki i cukinie z marynowaną rzodkwią i nimame z białej fasoli.
Pudełka Urara też regularnie chodzą z nami do pracy:
Niestety, nie jestem mistrzynią w robieniu zdjęć wieczorami, kiedy już je zrobię i mam tylko sztuczne światło. W każdym razie w bento mojego Męża jest jajeczny królik, któremu on zawsze wbija pałeczki w oczy...
Pudełka zawija się w chustki furoshiki i rano zanosi do pracy. Moje jedzie w koszyku Gazelle po królewsku!
Powiedzcie - czy nie jest miło siąść w pracy, rozwinąć pakiecik i... narobić smaka otoczeniu? :)
I jeszcze kilka starszych pudełek:
:)
Subskrybuj:
Posty (Atom)