sobota, 27 sierpnia 2011

W odpowiedzi na Pani komentarz odnośnie...

:)
Random Forest, fartuszek jest asymetryczny, bo inaczej byłoby troszkę nudno. Szycie jest wspaniałe, siadaj do maszyny i szyj, szyj, szyj, z pewnością uda się i będziesz zadowolona.  A przy okazji - szycie dla panienek 10 cm to wyzwanie!Możesz mi jedną podesłać, chętnie się zmierzę z takim rozmiarem :)
A Star Trekowy lakier pochodzi z firmy Catrice, której szafy można spotkać w drogeriach Natura. W tej chwili już chyba w większości miast w Polsce. Polubiłam się z tą marką i polecam.

Brahdelt - bordo i pomarańcze to ja, hm, hm, mam... ^^ ale się nie przyznaję publicznie. Pewnie jak kiedyś zorganizują spotkania Anonimowych Lakieroholiczek, to mnie moi najbliżsi zapiszą.
Odnośnie natomiast olejów i vatiki...cóż. Masz chwilkę na ploteczki?
Od 5 maja miałam troszkę czasu na wyrobienie sobie opinii. Ja też buszuję po Wizażu, lubię bloga Anwen, tej od długich włosów i cenię naturalną pielęgnację.  Jakie więc było moje zdumienie, gdy na wysokim miejscu w składzie szamponu cytrynowego Dabur Vatika znalazłam formaldehyd. Szampon cudnie pachniał, dobrze mył i odświeżał włosy, nawet specjalnie ich nie plątał. A po dwóch tygodniach używania zaczął mocno porażniac skórę na linii włosów. I tyle było dobrego.
Migdałową odżywkę Dabur skończyłam używać niedawno. Nie miała takich radykalnych konserwantów w składzie, ale tak naprawdę nie robiła nic spektakularnego z włosami. Wydajna, trochę wygładzająca odżywka na codzień i tyle. I nie pachniała migdałami...
Olejek kokosowy Vatika to zaś zupełnie inna bajka. Używamy oboje. Mój Mąż w tym miesiącu zredukował wspaniałą kaskadę swoich ciemnych włosów z długości do połowy pleców do długości tuż poniżej ucha. Ale nadal od czasu do czasu olejuje włosy. Ja nakładam tak ze dwie łyżki stołowe podgrzanego, wcieram w skórę i włosy, zaplatam warkoczyk, a resztę którą mam na dłoniach wmasowuję w łokcie :) Staram się być regularna. Raz w tygodniu robię taką kurację na noc, potem zmywam przy porannej kąpieli. Trzeba pamiętać o dobrej odżywce rozczesującej włosy, bo po zmywaniu oleju robią się BARDZO poplątane.
Zadowolona jestem bardzo. Mam wrażenie, że włosy zrobiły się bardziej - jak by to określić - równe w grubości na całej długości. Są odżywione i błyszczą. Lubią to po prostu :)
A poza tym - cóż: moja włosowa pielęgnacja nie jest wcale taka wspaniała. Włosy mam cienkie, rzadkie, przetłuszczające się i baaardzo wysuszone na końcach. Zapuszczam je, w związku z czym sięgają obecnie za ramiona; spinam, upinam, związuję. Myję zawsze rano i suszę suszarką. A wieczorami wcieram w końcówki nadmiar olejku rycynowego z paznokci (swoją drogą paznokciom rycynowa kuracja zrobiła bardzo dobrze, są mocniejsze, nie rozdwajają się i mają bielsze końcówki). Ach - i od kilku miesięcy farbuję henną. Robiłam to kiedyś przez koniec liceum i początek okresu studiów, potem zarzuciłam i żałuję. Henna jest wspaniała.
Olejek kokosowy będzie w mojej stałej "ofercie". Sesa, której próbowałam gościnnie raz czy dwa też mi się podoba i zakupię buteleczkę przy okazji. Jest jakby bardziej skoncentrowana, mocniej odżywia i nawilża, takie odniosłam wrażenie.

A w ogóle to naczytałam się o dobroci bardzo tanich kosmetyków Balea i Alverde z niemieckich drogerii DM. Ponieważ rossmanowska Isana wcale mi nie odpowiada, tak samo jak bardzo polecane na wizażu kosmetyki Alterra, chyba spróbuję tej Balei. Wypatrzyłam na Allegro komplet szampon z odżywką z kokosem i nabędę. A może uda mi się je znaleźć u ludzi handlujących niemiecką chemią? Bo drogeryjne dostępne u nas kosmetyki pomału budzą mój coraz większy zawód.

5 komentarzy:

  1. U niemców nie ma nic tej marki, niestety :)
    Pozostaje tylko allegro ;)
    ps. mogłabyś zrobić sobie zdjęcie z jaskółką!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze mam czas na ploteczki! *^v^*
    Mnie Alterra pasuje, Isana mniej, też spotkałam się z pozytywnymi opiniami na temat tych niemieckich kosmetyków (oraz w ogóle niemieckich detergentów, są podobno skuteczniejsze od naszych, a często są to te same marki, tylko produkowane na ich rynek).
    Ja od miesiąca olejuję włosy kokosowym Parachute, okazyjnie spróbowałam oliwą z oliwek i olejem lnianym, kokosowy pięknie pachnie i mam po nim niesamowicie błyszczące włosy, o innych efektach nie mogę się wypowiedzieć, bo jest za wcześnie. Ja też w liceum farbowałam henną i właśnie do niej wracam. Muszę namówić męża do olejowania, jego długia czupryna wymaga odżywienia.

    OdpowiedzUsuń
  3. hmm, nie chciałabym Wam psuć humoru, ale wiecie o co chodzi z tą chemią niemiecką...Oni mają po prostu lepszą i bardziej miękką wodę...robiłam doświadczenia:)) więc wiem na pewno, że nasz proszek u nich- pierze znacznie lepiej i wydajniej...Obiegowa opinia o lepszych właściwościach kosmetyków produkowanych w Niemczech jest bardzo subiektywna, ot co.

    OdpowiedzUsuń
  4. Maroccanmint, dziękuję za informację. Jutro napadam "Naturę". Co do moich maleństw to chętnie się do Ciebie kiedyś uśmiechnę, bo bardzo mi się podobają Twoje stroje. Tylko najpierw zadbam o nie trochę, bo na razie jedna straszy makijażem, a druga jego brakiem. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdobyłam lakier! Pierwszy raz mój Ukochany chętnie grzebał ze mną w drogerii - hasło "Star Trek" załatwiło wszystko. ;-)) Live long and prosper, Maroccanmint. :-))

    OdpowiedzUsuń