wtorek, 7 kwietnia 2015

Wiosenna gorączka

Mam nadzieję, że nie jestem jedyną osobą, która od czasu do czasu czuje potrzebę, wręcz MUSI zacząć coś nowego na robótkowym polu. Mnie to chyba dopadło, ponieważ mam ochotę kompulsywnie kupować kolorowe włoczki na granny squares, gromadzić nowe tłuste ćwiartki i natychmiast z nich coś wycinać, zacząć bluzeczkę drucianą z tego niebieskiego bambusa...  A przecież dotychczas nie lubiłam zaczynać nowej rzeczy dopóki stara nie była zakończona!
Żeby się więc zdyscyplinować, postanowiłam zrobić sobie tu spis pozaczynanych robót ku przestrodze i pamięci!
A przy okazji - kolejny rok z rzędu zauważam, że w sezonie wiosenno-letnim zupełnie tracę drucianą "wenę" na rzecz zszywania skrawków. W tym roku do szmatek przypałętało się i szydełko, nie wiadomo czemu...

1. Sześciokąty - mają się bardzo dobrze, jak wiecie, rosną sukcesywnie i niebawem urosną dość, by zacząć je pikować.

2. Flowering snowball w czerwieni - tu też odnotowuję postępy: mam uszytych 26 bloczków z zaplanowanych 49 i dużo z pozostałych jest wykrojonych z tkaniny. Super! Nie wiem tylko, gdzie taką wielką narzutę ułożę, żeby ją połączyć z pozostałymi warstwami, serio. Chyba przyniosę ją do kina i w nocy po godzinach rozłożę we foyer :)

3. Przybornik na szydełka i druty z ręcznie szytych applecore - zrobiony w jakiejś trzeciej części. Ogryzki są pozszywane, więc może we wtorek sobie wykończę całość? Gdzieś muszę pochować te wszystkie długie i krótkie bambusowe depeenesy!

4. Sweter jagodowy, warkoczano - ryżowy. Ten sweter jest przedmiotem mojej dziewiarskiej zgryzoty... ale skończę go, postanowiłam. I zobaczymy. Może polubi go moja Siostra, hojniej obdarzona przez naturę?

5. Kocyk granny squares z resztek, pokazywany w ostatnim poście - już prawie skończony, brak kilku rzędów bordiury. Strasznie mały wyszedł, ale tak to jest, jak się robi z resztek...

6. Jeszcze nie zaczęta narzuta granny squares, na którą kupiłam włóczkę. Tu nie zamierzam się śpieszyć właściwie, ale muszę uwzględnić i ją w moim robótkowym planie...

A sukienki nie liczę, bo na razie jestem na nią obrażona :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz