W każdym razie - ostatnio sporo porażek: nieudana sukienka na jakiś czas poszła do pudła, nieudany sweterek czeka na decyzję o pruciu, bo stał się w toku roboty za duży w biuście. Być może to moje złudzenie, może będzie dobry, więc nie sprułam go od razu w złości :) W każdym razie, po skończeniu rękawów muszę poprawić na pewno jeden przód.
W ramach relaksu pomału wszywam rozetki do Szalonych Sześciokątów, co pomaga mi odzyskać równowagę. Zobaczcie - to przedostatni pas rozetek, potem wszyję ostatni i będę mogła rozpocząć pikowanie. Pled nie był przeznaczony na podwójne łóżko, a mimo to niemal do niego dorasta :)
Uwielbiam żywe kolory :)
A w kolejnym poście, za chwilę, opowiem o mojej nowej zabawie. Na razie muszę interweniować, bo koty wzięły się za łby i walka jest nierówna. 3 kilogramy Zoe przeciwko 7 kilogramom Igiełki.
Nie jest tak źle z tym rękawem! Nie poddawaj się, wdawanie rękawów nie jest łatwe, ale w końcu zawsze się to udaje.
OdpowiedzUsuńTwój patchwork jest imponujący! Skoro już tyle elementów zszyłaś to może warto dodać jeszcze kilka i zrobić porządną narzutę na wielkie łóżko? *^v^*
Oczywiście, że się nie będę poddawać :) Sukienka poszła do pudła, żeby mogła sobie przemyśleć swoja postawę :p
UsuńA ja poprawię te rękawy, podniosę trochę szew na ramieniu i będzie się układać.
A co do pledu - tu niestety jest pewien problem: mam za małe mieszkanie, żeby rozłożyć do "skanapkowania" wszystkie warstwy patchworka. Musze więc ograniczać je do dostępnej powierzchni podłogi :( Ten czerwony z wzorem frosted snowball będę chyba musiała zabrać na sale gimnastyczą w sąsiedniej szkole :)
piękny pled :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Przyjemnie się nad nim pracuje!
Usuń