Jedzenie przed szyciem jest niebezppieczne i szkodliwe. Wieczorem szyjemy spódnicę, a rano voila! mamy cztery dodatkowe centymetry luzu w pasie. Wówczas zmniejszamy spódnicę, wszywamy nowy zamek, bo poprzedni zepsuł się w wyniku wielokrotnego prucia i w efekcie uzyskujemy spódnicę dającą efekt bardzo silnej kompresji :)
Tak było z Syreną.
Inspiracją były dla mnie gwiazdy ekranu lat 40 oraz takie filmy, jak "Czarna dalia" chociażby.
Ale Syrena zyskała swe zaszczytne miano w wyniku morza przekleństw, które przelewały mi się
w myślach. Jestem damą, więc w obecności kotów nie wypowiadałam tych wszystkich słów, ale mentalnie - no rynsztok po prostu :)
A przy okazji - odkryłam, że nie ma w pasmanteriach szerokiej na 5 centymetrów rypsowej taśmy, którą mogłabym wykończyć od wewnątrz pasek spódnicy, co zmniejsza grubość szwów. Toteż moja Janome płakała rzewnie w niektórych miejscach...
Przód:
Tył, z kontrafałdą zamiast tradycyjnego rozporka, bo to bardziej mi się podoba:
I lamówkowe wykończenie podszycia. Niebieskie, żeby pasowało Syrenie. A poza tym, kto poza mną wie o tym, że lamówka jest kontrastowa? No, teraz już Wy wiecie :)
Spódnica, połączona z czarną bluzką vintage z jedwabnego szyfonu z dużym wykładanym kołnierzem oraz rudym alpakowym sweterkiem wzbudziła furorę. Zebrałam mnóstwo komplementów od Widzów i Pracowników :) W związku z powyższym napęczniałam z dumy i stopien kompresji się zwiększył. Ale przecież nie ma czegoś takiego jak za ciasna spódnica!
Na wszelki wypadek jednak poczyniłam pewne zakupy :) wydatnie przyczyniające się do redukcji obwodu w pasie. Oba vintage - Triumph Doreen, z ładnymi stożkowymi miseczkami i jego odpowiednik, bez tej silnie ściskającej taśmy w talii. Powiedzmy, na leniwe dni, ale nadal ostalowane mocnymi fiszbinami :)
Spódnica jest piękna! Pomysł z kontrafałdą zamiast tradycyjnego rozporka świetny, planuję spapugować! (to już druga Twoja spódnica, którą zamierzam zgapić i wcale się z tym nie kryję, bo i tak się wyda.... *^v^*) I baskinka jest super, nie nazbyt obfita. Pokaż ją koniecznie na ludziu!
OdpowiedzUsuń"Czarna Dahlia" to jeden z moich ulubionych filmów w klimacie retro. *^o^* Nawet dziś rano przeglądałam pozbierane w Sieci zdjęcia z różnych filmów z lat 1930-tych - 60-tych, żeby znaleźć inspirację do wydziergania sweterka do tegorocznego wyzwania dzierganego!
Też powinnam zacząć nosić takie taliościeśniacze, jak popatrzę na moje ostatnie zdjęcia sukienki i wystający brzuszek. to ech.....
Sweterek? Ja na etsy kupiłam dwa schematy z lat 50-tych, ponieważ bardzo mi się spodobały, a i tak mam ochotę skopiować Twoją Lenę. Szalenie mi się ona podoba, pewnie wiec w końcu do tego dojdzie. I wtedy będziemy kwita ;)
UsuńZresztą - zdaje się wspominałaś kiedyś, że własnie do tego sweterka brak Ci spódnicy, prawda? Więc może jest nadzieja zobaczyć go na blogu w ładnym zestawieniu :) Szyj prędko :)
Ja też będę szyła, bo kolejna rzecz w planie to sukienka z tkaniny od Ciebie, tej śliwkowej! Módlmy się, żeby starczyło na długie rękawy...
A odnośnie modelujących części spodniej garderoby - ja to kocham. Im mocniej ściśnięta, tym jestem szczęśliwsza. Inaczej się wtedy chodzi, siada, schyla. Znikają boczki, fałdki i "muffin topy".
Chodzi o punkt 4 - "wydziergać coś zainspirowanego filmem, książką". Tak mi chodzi po głowie następny Mały Sweterek, może by tak obmyśleć komplet ze spódnicą, od razu wiedziałabym, jak go nosić! *^v^*
UsuńLenę kopiuj bez zahamowań! Jak chcesz, to Ci podeślę moje notatki i schemat na wzorek.
Wciąż mi brakuje spódnicy do Leny, ona ma taki nieoczywisty kolor, a w ogóle wyrzuciłam tę spódnicę, którą mam z Leną na zdjęciu, bo była z czegoś sztucznego i dobrze leżała tylko w momencie założenia, po dwóch krokach zaczynała podjeżdżać pod biust....
Trzymam kciuki za długie rękawy! Myślę, że wystarczy, bo tego sporo było.
Idę popatrzeć w tkaniny i wybrać coś na spódnice, bo teraz mam ich kilka w planach!
chętnie zobaczyłabym ją na Tobie. wygląda świetnie :)
OdpowiedzUsuń