poniedziałek, 19 maja 2014

Idę wieczorem do kina.

Serio. do kina, nie do pracy. Na "Grace, księżną Monako". Nie przepadam za aktorką odtwarzającą postać Grace Kelly, ale spodziewam się pięknych kostiumów i mnóstwa inspiracji.
Oczywiście nie mam się w co ubrać :) zatem wyciągnęłam tę piękną pancerną czarną wełnę z zamiarem przerobienia jej na ołówkową spódnicę. Po tęgości tej wełny już wiem, że polubimy się dopiero
w listopadzie i grudniu, ale nie przeszkadza mi to. Mam plan!
Troszkę tej czerni obawiam się w szyciu, bom ślepawa nieco i mogę niedowidzieć czarnej nici na czarnej tkaninie...  a do tego zamierzam wykończenia zrobić ręcznie.


Jeśli skończę o jakiejść umiarkowanej godzinie, spróbuję też uszyć bluzkę. Mam rayon w czarne grochy, będzie wesoło.
Mój plan obejmuje również: zmianę pościeli, ugotowanie rosołu, wmuszenie antybiotyku w Kotkę Młodszą, odkurzenie po szyciu, ręczne upranie bliźniaka i kilka rzędów jagodowego sweterka. No i wyprawę po suwak do pasmanterii, bo zabrakło mi czarnego suwaka. I bardzo grubej maszynowej igły. No to kroimy :)

8 komentarzy:

  1. Ojej ja bym się nie wyrobiła, ale jak ktoś ma wprawę to co innego. Pokaż później co uszyłaś oraz napisz jak Ci się film podobał, bo widziałam zwiastun i mnie zaciekawił:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym pokazywaniem to jest kłopot, bo nie ma mi kto zdjęcia zrobić. Pan Mąż szczerze nie lubi, a samej sobie sweetfocie pstrykać to za stara jestem :)
      I oczywiście się nie wyrobiłam :) Bluzka nie ruszona!

      Usuń
  2. O, bogowie! Jaki ambitny plan! Trzymam kciuki, żeby wszystko się udało! *^o^*
    Czytałam dzisiaj opinię, że 46-letnia aktorka nie bardzo pasuje do roli 30-letniej księżnej Grace, i niestety jej ręce pokazujące się na ekranie zdradzają jej wiek... Nie rozumiem, dlaczego nie mogli w tej roli obsadzić aktorki w podobnym wieku, żeby nie było takich zgrzytów!
    Miłego seansu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Plan był dobry, ale trzeba było wcześniej zacząć :)
      Film w moim odczuciu bardzo słaby, postaci chwiejne, ani przez moment nie miałam poczucia, że oglądam historię, która wydarzyła się naprawdę i to wcale nie tak dawno temu. Ubrania owszem ładne - i to wszystko. Na dodatek finałowa suknia głównej bohaterki, z gorsem naszywanym kryształkami i obfitą spódnicą z tiulu wyglądała, jakby omyłkowo założono halkę na wierzch :(
      http://i.dailymail.co.uk/i/pix/2013/02/25/article-0-1848D430000005DC-175_634x807.jpg
      Czekam teraz na "Yves Saint Laurent", który do kin wchodzi za tydzien. Może tam będzie na co popatrzeć.

      Usuń
  3. I to tak serio? Łomatko... zajedziesz się, kobieto!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E, tam, to tylko jeden dzień w tygodniu :) Przez pozostałe pracuje po dziesięć, dwanaście godzin w kinie :)

      Usuń