Nie będę ukrywać, że mocno zawraca mi to głowę. Że dużo nad tym rozmyślam. Że czytam, co u innych w tej kwestii.
Bardzo zainspirowana tym postem Tashy z bloga "By Gum, by Golly" postanowiłam sporządzić sobie własne plany garderobiane. Wedle jej schematu, bo wydał mi się przydatny.
Rzecz jasna zamierzam wykorzystać wszystkie te śliczne szmatki, które w jakiś sposób ostatnio do mnie spłynęły; chciałabym tez skorzystać z zapasów włóczek, chociaż te akurat są bardzo nieliczne.
1. Paleta kolorów wiosna - lato
Jasny krem, chłodny błękit, koralowy róż, jaśniejsze odcienie czerwieni; wzory kwiatowe, groszki.
2. Paleta kolorów jesień - zima
Czerwony w ciemniejszych odcieniach, świerkowa zieleń, brąz czekoladowy, szarości, marynarski odcień granatu, ciemne fiolety.
3. Co już mam, a co pasuje do zamierzonego stylu?
Otóż - niewiele. Kilka spódnic, kilka kupnych kardiganów - gładkich, w bardzo ciemnych kolorach; sukienki bardziej w stylu Joan z Mad Men, niż w stylu wcześniejszych epok. Kilka koszul. Sukienkę, którą uszyłam, spódnicę z bordowego haftowanego sztruksu, ręcznie robiony sweter (właśnie suszy się rozłożony na płasko i dodatkowo dociążony śpiącym kotem)
4. Podstawy: czego potrzebuję, by mieć spójną garderobę? Przede wszystkim rzeczy, które pasują do siebie nawzajem. Banał, truizm? Być może, ale szczególnie oszczędza czas, kiedy się człowiek spieszy do wyjścia. Tasha zaproponowała samej sobie, że każda z jej rzeczy będzie pasowała przynajmniej do dwóch innych. To dobre założenie, przy czym niektóre rzeczy w sposób oczywisty są całoroczne i najogólniej pasujące do wszystkiego. Powiedzmy - jeśli z kremowej tkaniny w czarne groszki uszyję bluzkę z wiązaniem pod szyją, będę mogła nosić ją w chłodniejszych miesiącach z kardiganami, a w cieplejszych solo do różnych spódnic. Ale już spódnica z tej szarej kraty z czerwonymi akcentami będzie bardziej wymagająca. Ale jeśli zestawię ją z czerwonym pulowerem lub szarym sweterkiem, sprawdzi się w każdej sytuacji.
Potrzebuję również odpowiedniej bielizny. (Tu mała refleksja: dziś dostarczono mi mój zakupiony w polskiej firmie pas do pończoch. Hm... uważam, że uszyłabym go staranniej, naprawdę.
Trzeba mi haleczki.
5. Na co powinnam uważać?
Oczywiście powinnam uważać na nieprzemyślane zakupy, jak każdy :) Pomyślałam jednak, że zacznę więcej zważać na jakość. Obuwia, tkanin, dodatków.
6. Czego potrzebuję jak najszybciej?
Tu nastąpi lista :)
Po pierwsze potrzebuję sweterków - zarówno tych zapinanych, jak i wkładanych. Ruda alpaka robi się pomału, można podejrzeć, jaki to etap. Warkocze, po agresywnym blokowaniu, stracą pewnie trochę na objętości, ale to nie szkodzi. Zanadtoż je pościskałam w przerabianiu.
Do fioletowego kardigana idą druty o rozmiarze 3,25. Koniecznie chciałabym też jak najszybciej zrobić sobie letni kardigan w kremowym odcieniu; taki, który pasuje do każdej sukienki. Myślę o włóknie bambusowym lub mieszance bambusa z bawełną.
Akurat w mojej ulubionej e-dziewiarce bambusowa włóczka Alize jest tylko w kilku kolorach, tam jednak szybko uzupełniają asortyment.
Po drugie - sukienki. Do pokazywanej Wam już wcześniej czarnej bawełny w chabry, czy co to tam jest :) dokupiłam wykrój Simplicity z lat 40-tych. [Na ten miesiąc to zdecydowany koniec zakupów!] W każdym razie, jest to prosty fason, łatwy do odmieniania poprzez zmianę długości rękawów, kształt kołnierzyka. Z pewnością, jeśli ilość tkaniny pozwoli, również z szalonych tulipanów uszyję taki sam model.
Po trzecie - bluzki i spódnice. Tego nigdy dość! Zbliża się sezon, kiedy na wełny będzie za ciepło, ale i tak spróbuję wreszcie zabrać się tą nieszczęsną wełniana flanelę. Bluzki pilnie noszę w pracy. Spódnice wszelakie lubię.
Ciąg dalszy nastąpi :)
bardzo ciekawe plany; garderoba będzie bardzo kobieca :)
OdpowiedzUsuńOwszem, potwierdzam :) Plany dojrzewają, ale zauważyłam, ze niewiele się zmienia w trakcie rozmyślań. Co najwyżej dochodzi to i owo, zwłaszcza w dziedzinie dodatków, których nigdy nie dość.
UsuńJednak największe pragnienia mam w dziedzinie posiadania szafy. Nadal nie uszyłam spódnicy z koła, bo nie miałabym gdzie przechowywać falbaniastej pełnej halki pod takąż spódnicę. I tak dalej...
A z drugiej strony - cóż. Piękny czerwony rozpinany sweter przyda się zawsze i każdej niewieście...
Melduję, że zamierzam się przyczynić do Twojej jesiennej palety czekoladowych brązów/ciemnych fioletów. *^v^* A zamierzam tuż po świętach, bo już teraz nie zdążę, ale paczka już zapakowana i czeka na wyprawę na pocztę!
OdpowiedzUsuńTeż powinnam zrobić taki rachunek sumienia odzieżowego, bo mam kilka rzeczy kupionych pod wpływem impulsu, które pasują wyłącznie do samych siebie... Ale tak mi trudno się ich pozbyć... *^-^* Tym bardziej, że w maju przybędzie mi szafa na sukienki, yikes!
Czekam na Twoją wersję sukienki vintage, to taki klasyczny piękny model!
Och, no to czekam pilnie na przesyłkę :) Ja postanowiłam Ci się odwdzięczyć wierną kopią tego wykroju, który własnie idzie - to będzie małe wyzwanie, ponieważ jest to wykrój niezadrukowany, ma wyłącznie większe i mniejsze kropki wycięte w miejscach zaszewek, nacięć i innych. Skopiuję Ci instrukcję i będziesz miała swój własny piękny klasyczny model! A przy tym frajdę z szycia :)
OdpowiedzUsuńSzafy zazdroszczę Ci szalenie, my musielibyśmy kupić taką, która lewituje, bo naprawdę nie ma na nic miejsca...
A tymczasem przecież przybywają nowe rzeczy.
Plan słusznym jest, szkoda, że ja nie potrafię takiego poczynić. Nie wiem tylko skąd ten jesienno-zimowy zestaw kolorów. Siedziałam wszak prawie kamieniem przed ftv i oglądałam tydzień mody za tygodniem, i nie pamiętam takiej palety. A może nie ma być modnie, tylko tak, jak człowiek lubi?
OdpowiedzUsuńMój zimowy zestaw kolorów wynika z odcienia mojej cery :) i faktu, że czasem farbuję włosy henną. Nie dla mnie modne odcienie pudrowego różu (wyglądam w nim jak umierający prosiaczek), czysty biały i czysty czarny. No to wybrałam sobie kolory, które lubię i w których dobrze się czuję. I już :)
OdpowiedzUsuń