wtorek, 29 stycznia 2013

Uzupełnianie garderoby.

Jestem gruba. Mam brzydką cerę, Boli mnie głowa. Źle śpię... Macie czasem takie dni, kiedy wszystko, dosłownie wszystko jest na opak? ja mam tak w dni wolne od pracy. Zupełnie jakby organizm, zamiast ładować akumulatory wolał marudzic i wyrzekac na wszystko.
Na poprawę nastroju wybrałam się na zakupy. Przejrzawszy szafę stwierdziłam brak fajnej spódnicy, pary niesfatygowanych dżinsów, kardiganu, bokserek (koszulek) i co najmniej pary futrem podbitych botków. Wyruszyłam zatem, "w pancerzu swym zapiętym porządnie", jako rzecze Ignacy Loyola i efekt był mizerny.
Kupiłam owszem, ale dwa cienkie swetry Mężowi. Cynamonowy i w kolorze żółtawego piasku. Takie saharyjskie kolory...
A ja? Mierzyłam, i owszem. M za małe, L za wielkie, albo L w ogóle się nie dopina. A nawet XL wygląda jak na parówce. Wszyskie dżinsy za niskie w stanie, a ja nie mam zwyczaju świecić sempiterną publicznie. Prywatnie, w zaciszu domowym to co innego, hulaj du...sza; ale publicznie - kiedy nie można swobodnie się schylić?
W akcie desperacji kupiłam antyperspirant i wyszłam z centrum handlowego uboższa w złotówki, ale bogatsza doświadczeniem...
Primo - gorąco. Można się upiec i udusić. A rozbieranie się z warstw budzi żywiołową niechęć do podobnych przedsięwzięć.
Secundo - kabiny przymierzalni powodują, że czuję się grubsza niż zawsze. Serio. Czasem myślę, że rozmiar większy niż "0" nie jest przewidziany, a próba rozłożenia łokci na boki przy zdejmowaniu odzieży kończy się boleśnie...
Tertio -  czas. Pożarło mi to prawie cały dzień, a nic nie wskórałam.

Leczę się teraz grzanym winem z miodem i przeglądam jednocześnie ofertę allegro, przepisy na hippokras i koreańską dramę "In case of love". I jeszcze Silverberga podczytuję w międzyczasie, bo zmarnowałam dzień i nic nie poczytałam...

A na allegro kupiłam dwie koszulki - po 7,50 za sztukę. Jakość, jak sądzę, taka sama jak z modnych sieciówek. Trzy prania i będzie szmata do okien. To po co z domu wychodzić?

8 komentarzy:

  1. Piąteczka, bo mam właśnie tydzień paszteta.

    OdpowiedzUsuń
  2. wnioski ze sklepów też mam podobne, najbardziej mnie te spodnie wnerwiają - w jednym sklepie L jest za mała a w tym samym sklepie inny model spodni jest w rozmiarze L jest za wielki. Wszystko to biodrówki. Też muszę sobie allegro odpalić. W ogóle zima mnie wnerwia, też jestem brzydulą zimą :(
    odwagi, już niedługo wiosna!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyjechaliśmy z Połowicem do PL na 3 tygodnie w okresie Gwiazdki. Połowic na zakupy lubi w PL chodzić, bo inaczej, bo ciekawiej. Ja z silnym postanowieniem niekupowania weszłam za nim do sklepu pt. New Yorker oraz C&A. W jednym kupiłam sukienkę dzianą w kolorze fioletowym, którego nie noszę, i bluzkę kimonową lata 80-te, których nie stosuję, bo mi się przejadły, jak były, w drugim dwie pary jeansów. C&A ma z talią w talii, nie w dolnej partii pośladków. Są one elastyczne i w kilku kolorach były, i była to nowa kolekcja, więc powinny być nadal. A tak w ogóle to ja wolę Cieszyn oraz targowisko zwane giełdą w BB z ciuchami o charakterze butikowym, a w Eire - sklep u Pakistańczyka, który ma taki wybór spodni, że Allegro i e-bay moga się schować. Raz nawet miał mój rozmiar, więc nabyłam :) i talię też mają jak trzeba!

    OdpowiedzUsuń
  4. No jasne! Taka gruba,że L za duże:) Uśmiałam się porządnie:) Nic się nie martw:) z pierwszymi promykami słoneczka zyskasz na urodzie,a te małe wredne trole,co po kryjomu zwężają nam ciuchy w szafach udadzą się w sen letni:) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Skąd ja to znam? Też kilka dni temu stwierdziłam, żem gruba i niewyjściowa. I że muszę kupić sobie dżinsy, bo mi jedne poszły w zamku a drugie się przecierają...

    OdpowiedzUsuń
  6. To są kalorie, te trolle w szafie, nocami zaszywają zaszewki i wdają materiał, a potem w nic się nie możemy zmieścić!
    Ja to w ogóle niczego nie mogę kupić oprócz bluz, bo przemysł odzieżowy nie przewidział osób z talią i biodrami... >< Trzymaj się, już niedługo wiosna!!! Będzie pięknie, ciepło, słonecznie, i my też takie będziemy! *^o^*~~~

    OdpowiedzUsuń
  7. Sklepowstręt? też mam. Galeriowstręt przede wszystkim. Nie dość, że strata czasu, nic nie pasuje, to jeszcze ceny kosmiczne. Wolę ciucholandy, choć tam też trzeba trafić zwyczajnie.

    OdpowiedzUsuń