środa, 19 grudnia 2012

Kolorowa sowa

Dawno, dawno temu w długie zimowe wieczory kobiety spotykały się, by razem prząść, szyć, dziergać i oczywiście - gadać. To wspaniała tradycja zimowego czasu, kolejna warta tego, by ją ściśle pielęgnować i podtrzymywać.
A co można robić? Można na przykład szyć. Z filcu :) udział wzięły: Kinga, Pamela, Justyna i Kasia. I Wasza sługa uniżona. Oraz kot, który na czas spotkania zabarykadował się w misce ubraniami do ręcznego prania, co jednak można mu wybaczyć, gdyż rano wziął był po pysku od kocura sąsiadów, niestety.


Obowiązkowo trzeba przy tym omówić lakiery do paznokci, blogowe sprawy z ostatnich miesięcy, wypić morze herbaty...
Były też prezenty - wygląda na to, że dałam radę świetnie się poznać, gdyż trafione tak, jakbym sama wybrała :)  Pokażę Wam w następnym poście :)
Za to teraz - tytułowa sowa. Uszyła ją Kinga jako pokrowiec na telefon. Teraz będzie miał ciepło :) Sówka jest urodziwa i naprawdę jedyna w swoim gatunku!


A na koniec moja choinka i herbaciany bonusik :)


Zaparzamy dzbanek dobrej gatunkowo, mocnej czarnej herbaty. Do kubka, raczej dużego, wrzucamy: plaster pomarańczy pokrojony na polówki czy ćwiartki, kilka plasterków korzenia imbiru (ostatecznie ujdzie suszony sproszkowany), wlewamy sok malinowy (ze dwie pełne łyżki), wsypujemy łyżeczkę ciemnego cukru i nalewamy to herbatą do pełna. Mieszamy i raczymy się rozgrzewającym, aromatycznym napojem. Miłego wieczoru!

2 komentarze:

  1. sówka jedyna w swoim rodzaju, bo nieco upośledzona :P

    herbata była pyszna! dzięki za bardzo przyjemne popołudnie i wieczór :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapisuję przepis na rozgrzewającą herbatę! *^o^*

    OdpowiedzUsuń