JM, napełnianiem rybek zajmuje się mój Mąż, który obmyślił sposób pozwalający na wypełnienie ich "pod korek" sosem sojowy, octem balsamicznym czy też ryżowym. Zdradzę, że używa do tego łyżki. Ja bym tam użyła strzykawki :) A Japończycy sprzedają zestawy ze specjalną "pompką".
***
Ponieważ skończyłam "jesienny ogród" dla Hikari, mogę z czystym sumieniem zająć się innym projektem. Mam obecnie czyste konto - uszyłam uszatą opaskę na zamówienie, o taką:
Uszyłam tanecznej siostrze szarawary (zdjęcia brak).
No i zakończyłam sześciokątowe szaleństwo:
Mogę zatem oddać się kolejnej papierkowej robocie. Tym razem trudniejszy kształt, zwany uroczo "short diamond". No, rombik zwyczajnie. I do niego, zmiłuj się Panie, sześciokąty...
Rozważałam jeszcze jeden wzór, pięciokątowy dla odmiany, ale nieparzyste kąty jakoś przemawiają do mnie
A kolory? Po mojemu, jak zawsze. Dziwnie dobrane. I jeszcze nie do końca, będę musiała dokupić tkanin w Szmatce-Łatce, moim ulubionym tkaninowym sklepie. Tymczasem taki zbiór, jeszcze do przemyślenia:
Jak Wam się podoba?
Dzięki za odpowiedź:)
OdpowiedzUsuńTy musisz być aniołem, bo normalny człowiek to nie miałby tyle cierpliwości, aby bawić się rombikami, czy sześciokątami:)
Opaska przepiękna, kojarzy mi się z XVI-wiecznymi czepcami (tylko bez uszek, oczywiście... *^v^*). Bezustannie podziwiam Twoją cierpliwość do patchworka i czekam na pierwsze zdjęcia powstającego projektu!
OdpowiedzUsuń