niedziela, 14 listopada 2010

Na razie wygrywam...

Nadal sześciokąty.

Tego etapu pracy byłam bardzo ciekawa. Cały wierzchni bryt skończony, zatem pora była wydobyć papierowe szablony. Praca ta zajęła mi równo dwie godziny. Cierpliwe wyciąganie fastrygi i odkrycie, że nie naruszyłam igłą podczas szycia żadnego papierka. Fiu, fiu...
Narzędzie, które bardzo mi pomogło w tej pracy to kostka hafciarska. Moja wykonana jest z kości morsa i pochodzi z Kamczatki. Dawno, dawno temu kilka rzeźbionych szydełek i właśnie tą kostkę dostałam w prezencie. Są znacznie starsze niż ja, ale wygodnie się nimi pracuje. Ciekawe, czy faktycznie na Kamczatce je wykonano?
I na koniec:
Podobno sześciokąty można wykorzystać powtórnie. Hm... moje są tak pomiętolone, ze wolę pracowicie wyciąć nowe. Kiedyś, dawno temu używano do tego celu gazet, okólników, listów reklamowych. Zostawiłam sobie jeden Glamour na ten cel. Niechże będzie z niego pożytek.
Teraz pikowanie. Wybrałam technikę sashiko, zaraz zaczynam.

środa, 10 listopada 2010

Dziękuję!!!

Zajrzałam sobie dziś do komentarzy, a tam tyle dobrych słów! I nowi Czytelnicy :)
Dziękuję bardzo pięknie, postaram się zasłużyć na Wasze życzenia w ciągu kolejnego roku życia. Mam tyyyyle pomysłów na różne śliczności...

...a tymczasem - dziś dzień wolny od pracy. Spędziłam go... fajnie. Pranie, czytanie, szycie, drukowanie schematów i... testowanie nowego fasonu falbanki. Trzy pierogi u góry mają mój zwykły model, natomiast te na dole prezentują nowy krój. Ach, jak za mną chodziły ruskie pierogi!
 I jeszcze coś. Poczułam, że nie przeżyję już ani dnia dłużej bez tablicy na schematy i pomysły. I mam :) do czego walnie przyczynił się Mariusz. A teraz, po tej trudnej pracy wypoczywa sobie z koteczką :) która wyraźnie daje do zrozumienia: "wara od MOICH kolan"!

wtorek, 9 listopada 2010

W ogrodzie

W ogrodzie bywają róże. Zapisałam sobie ich fotografię, by odtworzyć kolory w jednym z patchworków. Są słoneczne, piękne.

Ale ogród to też inne kwiaty. Na przykład sześciokątne :) Ogród Hikari ma się ku końcowi - doszywam listwy (dużo ciemniejsza czerwień, stanowiąca zamknięcie i obramowanie jednocześnie) i przede mną pikowanie i lamówka. Mało zostało, więc bardzo się cieszę, mogąc posłać wkrótce gotową pracę do rąk nowej właścicielki.  I tutaj gorące barwy; jesień, ale taka słoneczna jesień. 
Wyprułam wstępnie kilka papierowych sześciokątów. To prucie będzie najzabawniejszym elementem pracy, jak mniemam. Ale zanim to nastąpi, muszę dziś przed pracą przejechać się do sklepu z tkaninami po ocieplinkę do wypełnienia. Inaczej będzie dość kiepsko, trzeba by czekać na przesyłkę z allegro.
A w łepetynie setki pomysłów i wzorów. Tablica pamięci rzemieślniczej się wypełnia :)

sobota, 6 listopada 2010

31 lat

Hurra! Dziś skończyłam 31 lat. Cudownie. Jestem zadowoloną z siebie kobietą. A Mój Mąż jak zwykle mnie rozpieszczał, chociaż on rozpieszcza mnie każdego dnia. Był wielki bukiet, dwa! torty bezowe (uh... przepyszne) nowy telefon w prezencie mężowskim :) i piękny album o tkaninach od Przyjaciół.
Mogłabym świętować codziennie...