Zobaczcie poniższe zdjęcie czerwonej kapusty, sporządzonej na podstawie przepisu z Jadłonomii - ani to koloru, ani wyrazu; a moja aranżacja woła o pomstę do nieba. Czytałam o temperaturze światła i kolorów, o balansie bieli - i nadal nic nie rozumiem. Ale kapusta była przednia. Pikantna i słodka jednocześnie, o orientalnej nucie. Syrop z agawy zastąpiłam miodem. Morele powinnam troszke namoczyć, bo były małe i zasuszone, a nie suszone. Oryginalny przepis tu: klik!
Sądzę, że gdybym może robiła zdjęcia w dzień, efekt byłby lepszy. Ale nie było okazji...
A teraz Pani Piżmakowa (albo Pani Świstakowa) - pod spodem jedwabny kardigan, który załapał się do fotografii i rękawy zwisają mu z rezygnacją.
I chusteczka wyciągnięta z kieszonki widocznej na powyższym zdjęciu:
Widzicie, jaka jest cieniutka i jakie drobne ma ściegi?
* Jedyna rzecz, której nie zamierzam gotować i która nie podlega dyskusji, to żywe skorupiaki. Żywym rakom, homarom względnie krewetkom i scampi, które piszczą umierając we wrzątku, mówię stanowcze nie. Jeść ich też nie zamierzam.
Miałam taki sam problem, kiedy zaczęłam robić zdjęcia lalkom, fotografowanie krajobrazów zawsze i każdym sprzętem mniej lub bardziej się udaje, ale zdjęcia jedzenia albo lalek sa dużo trudniejsze. Wyślę Ci maila z kilkoma wskazówkami, mam nadzieję, że okażą się pomocne. *^v^*
OdpowiedzUsuńPrzepis wypróbuję, bo wciąż nie kochamy się z czerwoną kapustą. ^^
A chusteczka przesłodka, misterna robota! Ktoś lubił otaczać się pięknymi przedmiotami rzemieślniczej roboty.