Koty mają się dobrze, choć Igiełka zaczęła obecnie wychowywać młodego kota mając w nosie zasadę, że zły dotyk boli przez całe życie :)
Wlazłaś na święty dywanik w łazience? Pac! Wsadzasz nos do mojej miski, jak jem? Pac! Wąchasz! mój! ogon?! Pac! Na szczęście wychowywanie odbywa się bezpazurowo, tylko z akompaniamentem obrażonego i groźnego burczenia. Mała ma to w nosie i uparcie dąży do zbliżenia...
Zoe od niedzieli daje się głaskać i strasznie jej się to podoba. A jak się naprasza! :)
***
Na froncie robót też wcale nieźle: trzy czapki gotowe, czwarta w toku, jeszcze pięć, jeśli dobrze obliczam :) Żadnych zdjęć przed świętami, bo nie wiadomo, kto tu mnie śledzi :) Za to pokażę Wam moją dekorację, wczoraj uroczyście i krzywo zawieszoną. Serduszka znacie z ubiegłego roku, a wianek jest uwinięty z brzozowych gałązek urwanych po drodze do domu i związanych lnianym sznurkiem. Przaśno, ale podoba mi się. Jak kiedyś otworzę wymarzoną kawiarnię, to wszystkie dekoracje będę robić sama. Och, jak ja o tym marzę sobie cichutko, gdy nie mogę spać. Ale za wielkim jestem tchórzem chyba, by spróbować...
czwartek, 5 grudnia 2013
poniedziałek, 25 listopada 2013
Złośliwe czy zabawne?
Wymyśliłam prezent gwiazdkowy na rodzinną Gwiazdkę. Musicie mi pomóc określić, czy będzie on bardziej śmieszny, czy złośliwy :) Znam oczywiście moja Rodzinę i wiem, że będzie ryczeć ze śmiechu wszystkimi członkami, że się tak wyrażę. Ale może popatrzycie z zewnątrz i okaże się, ze pomysł nie jest, na przykład, taktowny.
Postanowiłam zrobić dla każdego czapkę. Potem te czapki - różne, z warkoczami, jodełkami i przypiętyi kwiatami - popakuję w identyczne opakowania i odbędzie się losowanie. Obstawiam, że przy mierzeniu będzie fura śmiechu. No, a potem się powymieniamy i każdemu będzie ciepło w uszy przez resztę zimy :)
Zaczęłam już zresztą.
Pierwsza robiona jest strukturalnym ściegiem według wzoru Christian's hat: klik!
Mam już prawie połowę. Robię moimi bambusowymi drutami z ebaya, co to słabo niestety trzymają wymiary. Czapka powstaje z Alize Superwash. Miła i miękka. W kolorystyce jest więcej granatowego, ale na żadnym zdjęciu nie wyszło poprawnie... (Mam też dylemat, czy te odcienie niebiesko-morsko-granatowego są odpowiednio męskie. Nie chciałabym usłyszeć, że czapka bardzo ładna, ale...wiecie. Swoją drogą, według klasyfikacji ravelry ten kolor nazywa się морская волна. Bardzo ładnie.)
A tymczasem nieśmiało minął pierwszy tydzień naszej znajomości z Zoe. Nas traktuje jeszcze bez spoufalania się. Ale Igiełce chodzi za ogonem i bardzo się naprzykrza :) A jak ją nawołuje do zabawy... miauczy wniebogłosy po prostu... ^^
Postanowiłam zrobić dla każdego czapkę. Potem te czapki - różne, z warkoczami, jodełkami i przypiętyi kwiatami - popakuję w identyczne opakowania i odbędzie się losowanie. Obstawiam, że przy mierzeniu będzie fura śmiechu. No, a potem się powymieniamy i każdemu będzie ciepło w uszy przez resztę zimy :)
Zaczęłam już zresztą.
Pierwsza robiona jest strukturalnym ściegiem według wzoru Christian's hat: klik!
Mam już prawie połowę. Robię moimi bambusowymi drutami z ebaya, co to słabo niestety trzymają wymiary. Czapka powstaje z Alize Superwash. Miła i miękka. W kolorystyce jest więcej granatowego, ale na żadnym zdjęciu nie wyszło poprawnie... (Mam też dylemat, czy te odcienie niebiesko-morsko-granatowego są odpowiednio męskie. Nie chciałabym usłyszeć, że czapka bardzo ładna, ale...wiecie. Swoją drogą, według klasyfikacji ravelry ten kolor nazywa się морская волна. Bardzo ładnie.)
A tymczasem nieśmiało minął pierwszy tydzień naszej znajomości z Zoe. Nas traktuje jeszcze bez spoufalania się. Ale Igiełce chodzi za ogonem i bardzo się naprzykrza :) A jak ją nawołuje do zabawy... miauczy wniebogłosy po prostu... ^^
piątek, 22 listopada 2013
Szaleństwa panny Zoe
Kotka się ośmiela. W nocy szaleje, szarżuje na kanapę, wszystkie kulki filcowe są jej. Kudłata mysz z dzwoneczkiem budzi jej demony, tak samo jak powierzchnia równo zasłanego pledem łóżka... :)
Wychodzi z kryjówki pod łóżkiem, gdy wracamy z pracy i napełniamy miseczki czymś dobrym. Igiełka się pomału przyzwyczaja - nawet je obok niej. I wczoraj odbyła się pierwsza króciutka gonitwa!
Dziś szara umęczyła się upychaniem kulek pod dywanikiem, skokami na własny ogon i leży sobie w bezpiecznej odległości - ale jednak z nami :) Stan dywanika wola o pomstę do nieba. A kudłów na nim...
Wychodzi z kryjówki pod łóżkiem, gdy wracamy z pracy i napełniamy miseczki czymś dobrym. Igiełka się pomału przyzwyczaja - nawet je obok niej. I wczoraj odbyła się pierwsza króciutka gonitwa!
Dziś szara umęczyła się upychaniem kulek pod dywanikiem, skokami na własny ogon i leży sobie w bezpiecznej odległości - ale jednak z nami :) Stan dywanika wola o pomstę do nieba. A kudłów na nim...
A Igiełka patrzy na wszystko z wyższością :)
wtorek, 19 listopada 2013
Zoe.
Dziś w nocy nie spałam. Niestety od dawna mam problemy ze snem, ale teraz jestem wyjątkowo pobudzona przez nowego kota w domu. Może to głupie, ale nasłuchuję każdego dźwięku, podnoszę głowę na każde syknięcie. Nie spałam więc, leżałam sobie tylko nieruchomo przykryta po uszy, by nie budzić mojego Miłego. W pewnym momencie poczułam, że ktoś nieśmiało, pomalutku idzie po moim brzuchu, na sztywnych łapach. Zoe dotarła aż do twarzy, ostrożnie obwąchała mnie bardzo głośno i czmychnęła, a ja z wrażenia nie śmiałam nawet oddychać!
Na prawie cały dzień koty zostały dziś same - bałam się, że po powrocie zastanę tylko urwane uszy i odgryzione ogony, ale nie. Igiełka powitała mnie jak zwykle w drzwiach, a Zoe przyszła cichuteńko do mielonej wołowiny, którą kupiłam koteczkom w nagrodę za dobre sprawowanie. Najadły się, poprawiły saszetką (koci fastfood na zacieśnienie więzów). A potem, kiedy Igła wróciła na swój posterunek na parapecie, Zoe dala się namówić na zabawę. Jedwabnej wstążce nie odmówi żadna kobieta. Nieważne, czy futrzasta czy dwunożna :)
Zdjęcia robione telefonem, lewą ręką, z całkowitego zaskoczenia. Przedstawiam Zoe.
Widać jaka jest drobna i widać jej załzawione oczko (niedrożny kanalik łzowy). Widać też, że jest śliczna!
Obecnie kotka odkrywa uroki zakopywania filcowych kulek pod dywanikiem :)
P.S. W trakcie mojej z Zoe zabawy Igiełka z zainteresowaniem przyglądała się, przewiesiwszy łapy przez parapet. Jej mina mówiła bardzo wyraźnie (i z politowaniem): Co ty chuda wiesz o łapaniu sznurka?
Na prawie cały dzień koty zostały dziś same - bałam się, że po powrocie zastanę tylko urwane uszy i odgryzione ogony, ale nie. Igiełka powitała mnie jak zwykle w drzwiach, a Zoe przyszła cichuteńko do mielonej wołowiny, którą kupiłam koteczkom w nagrodę za dobre sprawowanie. Najadły się, poprawiły saszetką (koci fastfood na zacieśnienie więzów). A potem, kiedy Igła wróciła na swój posterunek na parapecie, Zoe dala się namówić na zabawę. Jedwabnej wstążce nie odmówi żadna kobieta. Nieważne, czy futrzasta czy dwunożna :)
Zdjęcia robione telefonem, lewą ręką, z całkowitego zaskoczenia. Przedstawiam Zoe.
Widać jaka jest drobna i widać jej załzawione oczko (niedrożny kanalik łzowy). Widać też, że jest śliczna!
Obecnie kotka odkrywa uroki zakopywania filcowych kulek pod dywanikiem :)
P.S. W trakcie mojej z Zoe zabawy Igiełka z zainteresowaniem przyglądała się, przewiesiwszy łapy przez parapet. Jej mina mówiła bardzo wyraźnie (i z politowaniem): Co ty chuda wiesz o łapaniu sznurka?
poniedziałek, 18 listopada 2013
Cesarzowa Zoe
Cesarzowa Zoe rozpoczęła swoje rządy 15 listopada 1028 roku. Nasza Zoe rozpoczęła je wczoraj, 17 listopada w nocy. Rozpoczęła je od sprawdzenia, ile kurzu mam pod meblami i co można zrobić z filcową kuleczką kiedy wszyscy śpią, a Duży Czarny Kot siedzi w łóżku ludzi.
Zoe tak naprawdę nazywa się Blue Queen i urodziła się w hodowli Ewjatar. Jest cudna, ma 15 miesięcy i strasznie się boi, więc na razie nie będzie zdjęć. Ma tuziny Supreme, Grand i Interchampionów w rodowodzie, ale co z tego, skoro nie polubiły jej kotki seniorki w stadzie i była przez nie terroryzowana? Przez to jest mała, płochliwa, boi się wszystkiego, dosłownie wszystkiego, ale myślę, że cierpliwością i czułością ją oswoimy i ośmielimy. Na razie z koszyczka wyszła tylko w nocy.
Igiełka obsyczała ją oczywiście; nawet trzy razy na nią nasyczała. Ale ponieważ Igiełka nie jest kotem agresywnym, nie ma obawy o nieuzasadnione ataki. Syczy i zmyka.
Na osłodę zdjęcie z hodowli, wykonane i umieszczone za zgodą Pani Ewy :) Ten rezolutny i uśmiechnięty pyszczek to chyba czteromiesięczna Pola.
Z emocji nie spałam całą noc nasłuchując. Igiełka to samo, radary miała rozstawione na pełny zakres :)
Trzymajcie za nas kciuki, udzielajcie dobrych rad i wysyłajcie przyjazne fluidy. Są potrzebne.
Zoe tak naprawdę nazywa się Blue Queen i urodziła się w hodowli Ewjatar. Jest cudna, ma 15 miesięcy i strasznie się boi, więc na razie nie będzie zdjęć. Ma tuziny Supreme, Grand i Interchampionów w rodowodzie, ale co z tego, skoro nie polubiły jej kotki seniorki w stadzie i była przez nie terroryzowana? Przez to jest mała, płochliwa, boi się wszystkiego, dosłownie wszystkiego, ale myślę, że cierpliwością i czułością ją oswoimy i ośmielimy. Na razie z koszyczka wyszła tylko w nocy.
Igiełka obsyczała ją oczywiście; nawet trzy razy na nią nasyczała. Ale ponieważ Igiełka nie jest kotem agresywnym, nie ma obawy o nieuzasadnione ataki. Syczy i zmyka.
Na osłodę zdjęcie z hodowli, wykonane i umieszczone za zgodą Pani Ewy :) Ten rezolutny i uśmiechnięty pyszczek to chyba czteromiesięczna Pola.
Trzymajcie za nas kciuki, udzielajcie dobrych rad i wysyłajcie przyjazne fluidy. Są potrzebne.
Subskrybuj:
Posty (Atom)