Koty mają się dobrze, choć Igiełka zaczęła obecnie wychowywać młodego kota mając w nosie zasadę, że zły dotyk boli przez całe życie :)
Wlazłaś na święty dywanik w łazience? Pac! Wsadzasz nos do mojej miski, jak jem? Pac! Wąchasz! mój! ogon?! Pac! Na szczęście wychowywanie odbywa się bezpazurowo, tylko z akompaniamentem obrażonego i groźnego burczenia. Mała ma to w nosie i uparcie dąży do zbliżenia...
Zoe od niedzieli daje się głaskać i strasznie jej się to podoba. A jak się naprasza! :)
***
Na froncie robót też wcale nieźle: trzy czapki gotowe, czwarta w toku, jeszcze pięć, jeśli dobrze obliczam :) Żadnych zdjęć przed świętami, bo nie wiadomo, kto tu mnie śledzi :) Za to pokażę Wam moją dekorację, wczoraj uroczyście i krzywo zawieszoną. Serduszka znacie z ubiegłego roku, a wianek jest uwinięty z brzozowych gałązek urwanych po drodze do domu i związanych lnianym sznurkiem. Przaśno, ale podoba mi się. Jak kiedyś otworzę wymarzoną kawiarnię, to wszystkie dekoracje będę robić sama. Och, jak ja o tym marzę sobie cichutko, gdy nie mogę spać. Ale za wielkim jestem tchórzem chyba, by spróbować...
Dekoracja jest urocza, a co do marzeń, to naprawdę Warto je realizować. Przygotuj się dobrze, przetestuj konkurencję na wszelkie możliwe sposoby, przeczytaj trochę książek biznesowych i zaczynaj z tą swoją kawiarnią. Jeśli naprawdę jej chcesz to pokonasz wszelkie trudności i osiągniesz sukces. Ludzie doceniają osoby z pasją...
OdpowiedzUsuńJak miło to przeczytać! Dziękuję :)
UsuńCzyli Zoe już się udomowiła :) I bardzo dobrze :) W sam raz na święta!
OdpowiedzUsuńOwszem, Zoe się zadomowiła, ale Igła pewnie czasem chętnie wzięłaby tobołek na ramię i pomaszerowała w świat... ale minie jej. I będize się cieszyć, ze ma towarzyszkę, kiedy nas ciągle nie ma...
UsuńJeszcze chwila i Zoe spacyfikuje Igiełkę, będzie symbioza.
OdpowiedzUsuńDekoruj, Pani, dekoruj. I zakładaj tę kawiarnię, nie tchórz jak ja. Ja też chciałam, miałam już nawet haftowane w róże obrusy i część porcelany do niej, miała być po drodze również galeryjką różanego rękodzieła i sklepikiem z różami, sadzonkami i ciętymi, takie trzy w jednym. I stchórzyłam, bo się okazało, że trunki też muszą być, żeby wyjść na swoje. A zdobywanie koncesji i łagodzenie nastrojów to nie moja specjalność, niestety. Ale Ty nie tchórz :-)))
To może załozmy razem i nazwiemy się "Sub rosa"? :) Ja róże kocham szczególnie, w myślach zakładam całe różane ogrody, przycinam, otulam, okopuję... otaczam lawendą i miętą, po prostu bardzo chciałabym mieć własne!
UsuńHej:) Cieszę się że kotki się dogadują a wianuszek z serduszkami prezentuje się ciekawie. Co do marzeń, należy je realizować. ehh i kto to mówi???
OdpowiedzUsuńPozdrowionka
Jeszcze o tym pogadamy przy wycinaniu pierników :)
UsuńW końcu się dogadają , nie mają wyboru:)) Ja też mam takie jedno marzenie o którym marzę , gdy nie mogę zasnąć . Ty masz łatwiej , bo chyba nie masz dzieci jeszcze, więc do dzieła! Jak otworzysz, odwiedzę Ciebie i skosztuję Twojej kawy , może ciasta ... bom smakosz okropny , sama się rozmarzyłam:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNaprawdę strasznie bym chciała. I juz z góry zapraszam :)
UsuńPiękne masz kociska :) To musi być niesamowite przeżycie obserwować ich relacje... Zazdroszczę Ci, bo ja mam kicię-jedynaczkę i raczej małe szanse by ten stan zmienić.
OdpowiedzUsuńI nie bój się realizować marzeń. Ja miałam marzenie... i 3 lata temu je zrealizowałam. Nie powiem, ciężko jest "na swoim", czasem by się chciało uciec na bezpieczny etat. Ale nie żałuję, bo robię to co kocham.