Biorę udział w akcji jednej z urodowych blogerek, która to akcja nosi tytuł "Poznaj i testuj z 1001 pasji". Hexanna dla wybranych spośród zgłoszeń Czytelniczek przygotowała zestawy kosmetyczne do wypróbowania. Moja paka dotarła wczoraj wieczorem, ale było za ciemno na robienie zdjęć. W środku za to znalazłam coś, co mnie rozśmieszyło i skusiło do pokazania takiego oto zdjęcia:
:)
A w paczce było to:
Niestety, na chwilę obecną nie mogę się wypowiedzieć na temat walorów zapachowych tych kosmetyków - mam przeogromny katar, czuję tylko zapach tego małego mydełka, na tyle intensywny, że dostaje mi się niemal do zatok.
Produkty te pochodzą od szkockiej firmy Scottish Fine Soaps, mają 40 lub 50 ml objętości (takie warianty podróżne, rzekłabym) i na ile orientuję się w składach, są bardzo proste. Na razie nie widzę nic, co usprawiedliwiałoby dość wysokie ceny produktów pełnowymiarowych. Ale jeszcze nie próbowałam, więc na razie sza! Z drugiej jednak strony - skoro zawsze powtarzam, że szampon ma myć, to po co doszukuję się tuzina składników pielęgnacyjnych w składzie?
Tu link do polskiego dystrybutora - klik!
Kosmetyki nie są testowane na zwierzętach - popieram i zawsze wybieram takie, które nie są na czarnej liście cierpienia. Nie zawierają - na pierwszy rzut oka - bardzo agresywnych konserwantów. Z przyjemnością wypróbuję i dam Wam znać.
środa, 6 marca 2013
wtorek, 5 marca 2013
Ivona
Jedna z Czytelniczek zapytała o moją Ivonkę :)
Jak wiecie, jestem zachwycona działaniem tego programu. Nie ja jedna, skoro całą firmę kupił sobie Amazon ;)
Jestem szczęśliwą posiadaczką głosu Ewa - w moim odczuciu wersja Agnieszka mówi nosowo, a wersji Maja nie mogę słuchać bez niechęci. Ale Ewa i jej miły alt odpowiadają mojej potrzebie podawania głosem czystego tekstu, bez ozdobników, wykrzykników i onomatopei.
Tu posłuchać można sobie tonacji głosów. Ceny pojedynczych głosów również nie są bardzo wysokie, jak można dostrzec. Co innego w przypadku pakietu :) Szczególnie intrygujące jest porównanie głosu żywej i "nieżywej" lektorki.
http://www.ivona.com/pl/produkty/glos-ewa/
Moja opinia jest naprawdę pozytywna, Pani Marzeno :) Zachęcam do zainstalowania sobie na próbę 30-dniowej wersji bezpłatnej, która zawiera różne głosy.
A wiecie, co jest najzabawniejsze? Lektur czytanych przez Ivonę Ewę bardzo chętnie słucha też... kot! Leży sobie, mruczy cichutko i najwyraźniej śledzi słuchem perypetie bohaterów.
Ivona zainstalowana jest też moim czytniku e-książek, jest to głos Agnieszka. Jednak czytnikowa wersja oprogramowania ma pewien feler, nad którym pilnie pracuje mój Miły. Otóż - odczytuje na głos znaki takie jak "kropka" czy "przecinek", jeśli w tekście poprzedza je spacja :) Na szczęście firma tworząca polskie oprogramowanie do czytnika stara się ten błąd wyeliminować. Na razie jednak feler wygrywa :)
Jak wiecie, jestem zachwycona działaniem tego programu. Nie ja jedna, skoro całą firmę kupił sobie Amazon ;)
Jestem szczęśliwą posiadaczką głosu Ewa - w moim odczuciu wersja Agnieszka mówi nosowo, a wersji Maja nie mogę słuchać bez niechęci. Ale Ewa i jej miły alt odpowiadają mojej potrzebie podawania głosem czystego tekstu, bez ozdobników, wykrzykników i onomatopei.
Tu posłuchać można sobie tonacji głosów. Ceny pojedynczych głosów również nie są bardzo wysokie, jak można dostrzec. Co innego w przypadku pakietu :) Szczególnie intrygujące jest porównanie głosu żywej i "nieżywej" lektorki.
http://www.ivona.com/pl/produkty/glos-ewa/
Moja opinia jest naprawdę pozytywna, Pani Marzeno :) Zachęcam do zainstalowania sobie na próbę 30-dniowej wersji bezpłatnej, która zawiera różne głosy.
A wiecie, co jest najzabawniejsze? Lektur czytanych przez Ivonę Ewę bardzo chętnie słucha też... kot! Leży sobie, mruczy cichutko i najwyraźniej śledzi słuchem perypetie bohaterów.
Ivona zainstalowana jest też moim czytniku e-książek, jest to głos Agnieszka. Jednak czytnikowa wersja oprogramowania ma pewien feler, nad którym pilnie pracuje mój Miły. Otóż - odczytuje na głos znaki takie jak "kropka" czy "przecinek", jeśli w tekście poprzedza je spacja :) Na szczęście firma tworząca polskie oprogramowanie do czytnika stara się ten błąd wyeliminować. Na razie jednak feler wygrywa :)
poniedziałek, 4 marca 2013
Szale
Bardzo podobają mi się szale półkoliste. Może dlatego, że nauczyłam się dziergać te trójkątne i umiem nawet takie bez dziurek wokół oczka środkowego?
Pora na półksiężyce.
Mam kilku faworytów.
Dwa z nich zachowują podobną strukturę: gładkie "ciało" (strasznie mnie zawsze śmieszy angielski zwrot "shawl body") i szeroką ażurową bordiurę.
Oto one: znany i lubiany Annis shawl
oraz Ka'ana, która bardziej mi się podoba. Bo ma wzór listków :)
Zdjęcia jak zwykle z profili autorek wzorów na ravelry.
Ponadto jest jeszcze inny rodzaj, reprezentowany przez Demilunę - regularny półkrążek. Też ładny. Ale Ka'ana to moja wybranka.
Ładne, nie sądzicie?
Możecie się namyślać nad wyborem, a ja chowam się pod koc. Złapało mnie okropne przeziębienie, a poza tym po trzech nocnych zmianach mam się nie najlepiej. Pewnie to już ten wiek ;)
Pora na półksiężyce.
Mam kilku faworytów.
Dwa z nich zachowują podobną strukturę: gładkie "ciało" (strasznie mnie zawsze śmieszy angielski zwrot "shawl body") i szeroką ażurową bordiurę.
Oto one: znany i lubiany Annis shawl
oraz Ka'ana, która bardziej mi się podoba. Bo ma wzór listków :)
Zdjęcia jak zwykle z profili autorek wzorów na ravelry.
Ponadto jest jeszcze inny rodzaj, reprezentowany przez Demilunę - regularny półkrążek. Też ładny. Ale Ka'ana to moja wybranka.
Ładne, nie sądzicie?
Możecie się namyślać nad wyborem, a ja chowam się pod koc. Złapało mnie okropne przeziębienie, a poza tym po trzech nocnych zmianach mam się nie najlepiej. Pewnie to już ten wiek ;)
niedziela, 3 marca 2013
...miłe złego początki...
... a koniec nieprędki :)
Dzierganie w okrążeniach, dwukolorowe - to jest to, co lubię szczególnie!
Włóczka - Titanic Ornaghi Filati (75% wełna, 25% akryl), druty bambusowe 2,25. Wykałaczki :)
A tu pierwowzory (zdjęcie z Ravelry, źródło):
Dzierganie w okrążeniach, dwukolorowe - to jest to, co lubię szczególnie!
Włóczka - Titanic Ornaghi Filati (75% wełna, 25% akryl), druty bambusowe 2,25. Wykałaczki :)
A tu pierwowzory (zdjęcie z Ravelry, źródło):
piątek, 1 marca 2013
Araucania.
"Włóczka Araucania jest inspirowana starożytnym rzemiosłem wprost z Chile. Tak jak dawniej, włóczka jest ręcznie farbowana.
Firma Araucania narodziła się, kiedy to Nora Bierschwale, znana projektantka tkanin wraz ze swoja córką Michelle Boisier - architektem, zdecydowały się na połączenie swoich talentów i doświadczeń aby stworzyć i produkować przepiękną, niepowtarzalną włóczkę.
Swoje produkty zaczęły sprzedawać na całym świecie. Przy produkcji korzystają z doświadczenia chilijskich rzemieślników, którzy tak jak dawniej dbają o wysoką jakość swoich wyrobów przestrzegając tradycyjnych metod ich wytwarzania. Włókna pochodzą z patagońskiej wełny, peruwiańskiej alpaki, tureckiej angory, aż do egipskiej bawełny.
Każdy motek włóczki jest inny, ma swój charakter. Jego piękno wyłania się w procesie ręcznego farbowania, kiedy to artyści uzyskują przepiękne przejścia kolorystyczne.
Araukania Yarns jest dumna ze swojego wkładu w nieprzerwany wzrost zatrudnienia utalentowanych artystów w Chile." (źródło)
Mam ją nareszcie. Jest spełnieniem mojego marzenia o kosztownej, można by rzec, ekskluzywnej włóczce. Kojarzy mi się z tym wszystkim, co oglądałam z wypiekami na twarzy na blogach koleżanek po drucie z całego świata. U mnie w pracy w duchu chyba pukali się znacząco w czoło, kiedy podałam cenę za ten moteczek. Jest droga; jest nawet okropnie droga. Jest tak droga, że mogłam sobie pozwolić na jeden moteczek na raz. Jest moja, wyczekana.
Kolory ma mgliste, nieoczywiste, niewyraźne. Jest jak chłodna wiosna we mgle. I chociaż chciałam ciemne zielenie i morskości, natychmiast po wejściu do włóczkarni Amiqs wiedziałam, że będzie moja.
Za miesiąc, jeśli będę dzielna i wytrwała, kupię drugi moteczek. I wydziergam z nich ładną, półkolistą chustę z ażurowymi listkami :)
***
Mam jeszcze dwa wełniane marzenia:
Pierwszym jest czesanka od Finextry, piękna jak wnętrze perłowej muszli. Jak już kiedyś nauczę się prząść, poproszę Finextrę, by ufarbowała taką dla mnie. Mam zatem motywację. Mam też wrzeciono od Kromskich, więc pomału do tego dojdę :)
Drugim jest zbiór wzorów od Botanical Knits. W zasadzie nie chodzi mi o same wzory, bo przecież łatwo można je kupić od autorki. Chodzi mi bardziej o osiągnięcie poziomu pozwalającego na wykonanie tak pięknych dzianin. Zobaczcie dwa moje ulubione projekty (zdjęcia pochodzą z profilu autorki wzorów Alany Dakos na Ravelry i są jej własnością):
Rzecz jasna to praktyka czyni mistrza, toteż codziennie sumiennie odrobinę ćwiczę. Akurat obecnie ćwiczę na rękawiczce - ćwiczę prucie. Muszę przejść na druty pół numeru mniejsze :)
P.S. Mam już 43 rozetki sześciokątowe na 110 koniecznych. Prawie połowa :)
Firma Araucania narodziła się, kiedy to Nora Bierschwale, znana projektantka tkanin wraz ze swoja córką Michelle Boisier - architektem, zdecydowały się na połączenie swoich talentów i doświadczeń aby stworzyć i produkować przepiękną, niepowtarzalną włóczkę.
Swoje produkty zaczęły sprzedawać na całym świecie. Przy produkcji korzystają z doświadczenia chilijskich rzemieślników, którzy tak jak dawniej dbają o wysoką jakość swoich wyrobów przestrzegając tradycyjnych metod ich wytwarzania. Włókna pochodzą z patagońskiej wełny, peruwiańskiej alpaki, tureckiej angory, aż do egipskiej bawełny.
Każdy motek włóczki jest inny, ma swój charakter. Jego piękno wyłania się w procesie ręcznego farbowania, kiedy to artyści uzyskują przepiękne przejścia kolorystyczne.
Araukania Yarns jest dumna ze swojego wkładu w nieprzerwany wzrost zatrudnienia utalentowanych artystów w Chile." (źródło)
Mam ją nareszcie. Jest spełnieniem mojego marzenia o kosztownej, można by rzec, ekskluzywnej włóczce. Kojarzy mi się z tym wszystkim, co oglądałam z wypiekami na twarzy na blogach koleżanek po drucie z całego świata. U mnie w pracy w duchu chyba pukali się znacząco w czoło, kiedy podałam cenę za ten moteczek. Jest droga; jest nawet okropnie droga. Jest tak droga, że mogłam sobie pozwolić na jeden moteczek na raz. Jest moja, wyczekana.
Kolory ma mgliste, nieoczywiste, niewyraźne. Jest jak chłodna wiosna we mgle. I chociaż chciałam ciemne zielenie i morskości, natychmiast po wejściu do włóczkarni Amiqs wiedziałam, że będzie moja.
Za miesiąc, jeśli będę dzielna i wytrwała, kupię drugi moteczek. I wydziergam z nich ładną, półkolistą chustę z ażurowymi listkami :)
***
Mam jeszcze dwa wełniane marzenia:
Pierwszym jest czesanka od Finextry, piękna jak wnętrze perłowej muszli. Jak już kiedyś nauczę się prząść, poproszę Finextrę, by ufarbowała taką dla mnie. Mam zatem motywację. Mam też wrzeciono od Kromskich, więc pomału do tego dojdę :)
Drugim jest zbiór wzorów od Botanical Knits. W zasadzie nie chodzi mi o same wzory, bo przecież łatwo można je kupić od autorki. Chodzi mi bardziej o osiągnięcie poziomu pozwalającego na wykonanie tak pięknych dzianin. Zobaczcie dwa moje ulubione projekty (zdjęcia pochodzą z profilu autorki wzorów Alany Dakos na Ravelry i są jej własnością):
Rzecz jasna to praktyka czyni mistrza, toteż codziennie sumiennie odrobinę ćwiczę. Akurat obecnie ćwiczę na rękawiczce - ćwiczę prucie. Muszę przejść na druty pół numeru mniejsze :)
P.S. Mam już 43 rozetki sześciokątowe na 110 koniecznych. Prawie połowa :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)