Dziura musiała być niewielka, ponieważ nasz powrotny samolot spóźnił się po nas zaledwie
o godzinę. Przypuszczalnie opóźnił go śnieg, za który przewoźnik nie jest odpowiedzialny :)
Nasza czterodniowa wycieczka do Norwegii była miła i przyjemna, chociaż wszyscy byliśmy mocno chorzy, zaziębieni, kichający, a spośród napojów wyskokowych największym zainteresowaniem cieszył się... gorący fervex.
Niezależnie od tego trzeba przyznać, że było bajkowo.
Wszystko pokryte było szronem jak cukrem.
Widzielismy Rudolfa Czerwononosego Renifera (z oczami jak szparki zarówno od mrozu, jak i kataru)
Oraz Trolle :)
A także osiedlowy stok narciarski
I oczywiście skocznię narciarską w Holmenkollen...
... której to skoczni towarzyszy urokliwa kapliczka
Ponownie zaskoczył mnie norweski rozmiar czekolady - tabliczki mają 200 lub 210 gram i prawie wszystkie są mleczne (łeee). Święty Mikołaj też mnie zaskoczył, bo przyniósł mi wór kłębków w kolorach tęczy! A przy okazji - wyprawiając się na spacer i w pierwszy, i w drugi dzień świąt widzieliśmy osoby prawdopodobnie wybierające się z podarunkami do bliskich - większość niosła do samochodów ładne worki, na których Święty Mikołaj wyglądał właśnie jak święty biskup, w tiarze z krzyżem i z pastorałem. Jaka to była mila odskocznia od komercyjnego wizerunku :)
Resztę opowiem Wam później, ponieważ własnie gotuję tęgi rosół, będący jak wiadomo wspaniałym lekiem na wszelkie bolączki :)
Mniam, jak pachnie!
Widzę wodę! *^O^*
OdpowiedzUsuńMusze przyznać, że pierwszy raz w życiu widzę Rudolfa w niebieskiej czapce, ale może te wszystkie jego wizerunki były do tej pory przekłamane?... *^v^*~~~ Trolle urocze! (chciałam sobie uszyć skandynawskiego trolla jako dekorację świąteczną, ale z powodu choroby nie zdążyłam, ech...)
Skocznia narciarska piękna!!! Chciałabym raz w życiu obejrzeć zawody na żywo, stojąc pod skocznią. *^v^*
Mam nadzieję, że choroba już odpuszcza, rosół na pewno pomoże! Ja jutro idę po moją dawkę do mamusi, zapowiedziała, że mi ugotuje. ^^*~~
Rosół jest dobry na wszystko. Zagrzany z tymiankiem i białym winem pomógł kiedyś nawet na migrenę!
UsuńA moja niebieska czapka lekko się podfilcowała z powodu nieuwagi w praniu ręcznym i dzięki temu nie przepuszcza wiatru. Lubię ją za to :)
Ta kapliczka koło skoczni budzi we mnie jakieś niepokojące wyobrażenia.
OdpowiedzUsuńAle widoki są śliczne i Trole też ;)
Trzymajcie się ciepło i jak najszybciej zwalczcie choróbsko, trzeba pokorzystać z zimy póki jest biała :)
Jak dla mnie to ta kapliczka wygląda na dwór Lavransa z powieści S. Undset. Cudna snycerka.
Usuńczyli pogodę miałaś taką, jaką sobie wymarzyłaś :)
OdpowiedzUsuńTak jest, było właśnie tak jak trzeba - ciepło w serduchach, chociaż mróz szczypał po nosach :)
UsuńDzięki Twojemu postowi znów zacząłem marzyć o wyjeździe do Norwegii, ale z kasą kruchutko ;)
OdpowiedzUsuńNa razie siedzę i czytam blogi, oglądam zdjęcia... Zobaczyć na przykład taką zorzę:
http://www.mojanorwegia.pl/turystyka/pociag_do_zorzy-8784.html
Przecież to wygląda jak z fotoszopa! Dlatego zazdroszczę wszystkim, którzy wyjeżdżają do Norwegii. No i skocznie, jestem fanem skoków, ale widziałem tylko Zakopane i Kuusamo i to latem :D
Ale może się uda kiedyś!
Pozdro, Marcin
O widzisz, a mnie marzy się podróż po północy kraju - Trondelag szczególnie mnie pociąga. A zorza to już taki szczyt marzeń.
UsuńW ogóle chyba mogłabym mieszkać na północy, tak sobie myślę.
Dziękuję, że mnie odwiedziłeś i zapraszam częściej - na przykład do oglądania jak powstają norweskie rękawiczki, które mam zaplanowane na styczeń :)
Wspaniałe widoki! Osiedlowy stok narciarski - magiczny!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że takie choróbsko niedobre się przypałętało.
Pozdrawiam i czekam na Was już wkrótce :)