środa, 19 stycznia 2011

Nowe pudełka

Hurra, nadeszły nasze nowe obento :) Zamówione 3 stycznia, zostały 11 stycznia dostarczone pod drzwi. Warto było opłacić ponad dwadzieścia dolarów przesyłki ^^
Ale do rzeczy: są mniejsze niż się spodziewałam, trzeba psychicznie się przestawić na mniejsze porcje jedzenia, co jeszcze nikomu nie zaszkodziło. W razie potrzeby zresztą są i większe pojemniki w domu :) Ale zanim je Wam zaprezentuję, kilka słów:
Brahdelt, moje gwiazdki głownie są wycinane z daikonu. Przytaszczyłam do domu dwie obsceniczne rzodkwie, pamiętając przytaczaną w "Klaudiuszu i Messalinie" opowieść o rzodkwi i Marku Antoniuszu (?) i zamarynowałam wedle znalezionego w sieci przepisu. Wyszły przepyszne - chrupkie, słodko - ostre... i strasznie woniejące. Naprawdę, "zapach" był tak mocny, że rzodkiew mieszkała przez cały ten czas na zewnętrznym parapecie okna, gdzie nawet mewy trzymały się z daleka... Dziś dojadłam ostatnie kawałki i już myślę o kolejnym słoiku. A czerwone niteczki to nie marchew - to słony i ostry imbir marynowany (kiszony?). Nie ten słodki do sushi. Smakuje mi, dobrze podkreśla różne słabsze smaki.
Magdo B. - to były najmilsze warsztaty, jakie można było sobie wyobrazić. Tyle się nauczyłam, tyle wspaniałych Osób poznałam! Cieszę się, że do mnie zajrzałaś. Czekam na kolejne spotkania - może w Twoim własnym blogu?


A teraz - tararam! Szanowne bento w całej krasie: Mój Miły upodobał sobie niebieski pojemnik z ważkami, więc zazwyczaj ten mu napełniam. A przy okazji - trzeba dobrze układać, umieszczać, wypełniać... i wtedy się okazuje, że 580 ml pojemności to wcale nie jest mało jedzenia!

Małżonek: ryż z furikake z nori, sezamu i łososia; nimame z białej fasolki; dashi tamagoyaki, skandalicznie słony z powodu bezmyślnego dodania sproszkowania bulionu dashi i soli jednocześnie (że o sosie sojowym nie wspomnę), usmażone kawałki kurczaka i brokuł, żeby się wszystko nie przemieszczało. Kilka daikonowych serc.
Małżonka: dwa onigiri z wypełnieniem z łososia wędzonego, płatki imbiru marynowanego, nimame, kurczak, tamagoyaki i brokuły. Daikon w większej ilości. Onigiri robiłam korzystając z mojej nowej foremki!

Małżonek: sałatka owocowa. Ryż z czarnym sezamem, brokuły i kotleciki z czerwonej fasoli. Imbir marynowany dla przyjemności.
Małżonka - to samo, tylko z małym dodatkiem wędzonego tofu i oczywiście daikonem :)
To powyższe żółte pudełko było dziś dla mnie - Mariusz wolał coś innego. Makaron gryczany soba, pozostałe z wczoraj dwa kotleciki przełożone plastrami tofu i sałatka z ogórków i daikonu (taaak!) z octem.
I na koniec tego nudzenia, zanim mi tu pomdlejecie z głodu:
 Moje pudełko ma mnóstwo marynowanej rzodkwi, a Mariuszowe - jajko uformowane w kształt uśmiechniętego misia. Ale oczywiście zdjęcie do bani...
***
Żeby nie było jednak, że tylko jem i pracuję - śpieszę donieść, że coraz bardziej zbliżam się do końca patchworka Hikari. Dodałam nowy wzór sashiko do pikowania. Ogólny efekt coraz bardziej przypomina mi fragment pikowanego jesiennego kimona jakiejś dawnej arystokratki...
We wtorek mam wolne, postaram się zrobić zdjęcie w dziennym świetle.
Acha - i postanowiłam sprzedać Yantarię. Nie dogadujemy się jakoś...

8 komentarzy:

  1. O!!!! I tylko tyle jestem w stanie z siebie wydobyć! Jesteś niesamowita!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ups, zapomniałam dac Ci znać, że japońskie pudełka są trochę małe, chociaż rzeczywiście jak się je dobrze poupycha jedzeniem, to sporo się zmieści. *^v^*
    Marynowany daikon to coś, co brzmi jak poezja dla moich kubków smakowych, muszę koniecznie wypróbować, tym bardziej, że dzisiaj kupiłam wielką rzodkiewę! ~^^~
    Ale zgłodniałam, czytając ten wpis!
    Jeśli nie ma "kontaktu" z lalką, to nie ma sensu jej trzymać w domu, niech idzie do ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  3. gdyby nie to że niedawno zjadłam mogłabym jak w pewnej reklamie połknąć monitor. pysznie to wygląda :D

    OdpowiedzUsuń
  4. o jakie piękne jedzenie! powiedz mi tylko czy to się zjada na zimno czy trzeba to potraktować mikrofalówką przed użyciem? Bardzo chciałabym żeby mi się chciało tworzyć takie wspaniałości do pracy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ależ to smakowicie wygląda. Z pewnościa smakuje jeszcze lepiej. Podziwiam konsekwencję i zdolności nieomalże artystyczne. Pudelka piękne.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem jak to sie zdarzyło ze dopiero wczoraj odkryłam Twój blog! Będę zagladać, widzę że masz tysiąc pasji - dokładnie tak jak ja!

    OdpowiedzUsuń
  7. Dwa pytanka mi sie jeszcze nasunęły - czy jest gdzieś blog po polsku, forum jak robić różne rzeczy do obento - jak uformować ryż i takie tam?
    I drugie pytanie - jaki jest adres wspominanego przez ciebie forum lalkowego?

    OdpowiedzUsuń