niedziela, 9 stycznia 2011

Postanowienia całoroczne

Tak. Nie "noworoczne" a CAŁOROCZNE.  Bo całego roku mają dotyczyć, a nie tylko po paru tygodniach rozwiać się jak mgła...
Po pierwsze z większą świadomością wprowadzać w życie zasadę, o której już kiedyś pisałam. Zasadę, którą bardzo rzeczowo i czytelnie przedstawia w "Kresowej zagrodzie" Ewa:
Zasada 3R, czyli: Reduce, Reuse, Recycle (ang.), promuje zdrowy dla środowiska styl życia, konsumpcji dóbr i traktowania odpadów. Po polsku brzmi to następująco:
"Zasada 3 U":
1. Unikaj kupowania zbędnych rzeczy,
2. Użyj powtórnie,
3. Utylizuj.

Pierwszy czasownik angielski ("ogranicz, redukuj") przypomina o możliwości zmniejszenia ilości generowanych odpadów poprzez ograniczenie konsumpcji niepotrzebnych produktów - unikaj kupowania zbędnych lub niepotrzebnych rzeczy, unikaj towarów nadmiernie opakowanych (niepotrzebnie nadmiernie opakowanych).

Drugi ("użyj ponownie") przypomina o możliwości powtórnego wykorzystania produktów powszechnie uznanych za jednorazowe, co zmniejsza skalę zanieczyszczeń środowiska, powstałych zarówno wskutek efektów ubocznych produkcji jak i akumulacji śmieci. Odnosi się do propozycji ponownego, wielokrotnego wykorzystania towarów, czasem w zupełnie nowym przeznaczeniu.

Wreszcie ostatni czasownik ("oddaj do odzysku/recykluj") mówi, co należy zrobić w sytuacji, gdy nie można zrezygnować z produktu, a powstałego z niego odpadu nie da się wykorzystać ponownie: należy go wrzucić do odpowiedniego pojemnika w celu ponownego wykorzystania w produkcji.

Kolejność czasowników nie jest w tym zwrocie przypadkowa. Największe korzyści dla środowiska niesie 1) ograniczanie nadmiernej konsumpcji oraz 2) wielokrotne użycie - czyli jak najpóźniejsze uznanie produktu za odpad. Wreszcie 3) ich racjonalne przetwarzanie pomaga ograniczyć obciążenia środowiska związane z pozyskaniem produktu z surowców pierwotnych i wspomnianą wcześniej akumulacją śmieci.

Więc już nie tylko "nie kupuję, zużywam". Koniec z bezmyślnym konsumpcjonizmem, do którego skłania spieszne życie w wielkim mieście.

Po drugie - tylko zdrowa (i domowa żywność). W minionym roku bardzo się zaniedbaliśmy, czego skutkiem są nadwyżkowe kilogramy u nas obojga. Ja nie chcę CHUDNĄĆ w popularnym w kobiecej prasie sensie wychudzania się. Chcę pamiętać, że utrzymywanie prawidłowej wagi to mniejsze ryzyko miażdżycy, chorób serca, chorób kręgosłupa w niedalekiej przyszłości. Ale w tym wszystkim też nie chcę pozbawiać się kobiecych krągłości :) które lubię.
Codzienne bento to ważny krok w tej kwestii, pod warunkiem że się dobrze swoją żywność bilansuje i nie ulega pokusom (ja mam takie najgorsze z możliwych, w rodzaju "ależ się zdenerwowałam, muszę natychmiast zjeść coś słodkiego). To także ucieczka od fast foodów, o czym juz wspominałam.

Po trzecie - większa oszczędność. Tego chyba nikomu tłumaczyć i objaśniać nie trzeba, prawda? :) I wiąże się z pierwszym.

Po czwarte - racjonalny wypoczynek i wykorzystanie czasu. To będzie wymagało ode mnie dużo wysiłku. Przy moim trybie pracy niełatwo racjonalnie zrobić cokolwiek, kiedy pracę kończy się o drugiej w nocy. Trudno radośnie i rześko zbudzić się skoro świt, a jeszcze trudniej pokonać takie wewnętrzne rozmemłanie i zmęczenie. Więcej ruchu, więcej świeżego powietrza, mniej spania z otwartymi oczami w oczekiwaniu na chwilę, kiedy znowu trzeba iść do pracy.

Po piąte - dom. Odmalować ściany, uszyć nowe zasłony, przesadzić Culcasa, uporządkować hobby. Niby wszystko jest na swoim miejscu, niby jest porządek, ale...

***
Bento z ostatnich dni:
 

I przyuczanie kota do jedzenia pałeczkami:


Tak, to jest oliwka, a nasza kotka dałaby się za nią posiekać. Uwielbia oliwki tak samo jak my... ^^

4 komentarze:

  1. Halo, halo! Dlaczego nie ma legendy do bento? Z czego są te apetyczne gwiazdki między pomidorkami i gwiazdki w brokułach? A serduszka? A marchewkowe nitki co przykrywają?
    Mądre jest szczególnie po czwarte, ja też powinnam popracować nad tym punktem, chociaż nie chodzę do pracy na zmiany.
    Miałam kota, który zjadał rodzynki z ciasta (ja ich nie znoszę, więc ja zjadałam sernik, a on dostawał rodzynki *^v^*).

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymam kciuki za wytrwałość. Zasady, które opisujesz staram się wcielać w życie już od dłuższego czasu. Jednak raz na jakiś czas potrzebuję takiego odświeżenia, przypomnienia.
    Nie wiedziałam, że koty w ogóle interesują się oliwkami, co dopiero, że je jedzą!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow!
    Jesteś boska! Co za mądry wpis i mądre postanowienia... wiele z tego, co napisałaś też mi chodzi po głowie, ale nie udało mi się tego ubrać jeszcze w słowa, a Ty tak pięknie to opisałaś!
    No i bento! Podbiło moje serce, aż żałuję, że nie chodzę do pracy...
    Kot jedzący pałeczkami? Genialne!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam czytać Twojego bloga mimo że nie drutuję ani nie szyję (tego ostatniego to jeszcze nie;), za to tańczę - Herbi przedstawiła mi Ciebie na warsztatach w Poznaniu (pamiętasz - "to ta dziewczyna co robi śliczne patchworki"). Wasze bento są obłędne!!! Gdzie można kupić w Polszcze takie ładne pojemniki z przegródkami - polowac w marketach? A przykrywki też występują?
    Serdecznie pozdrawiam! Zawitaj kiedyś znowu do nas:)
    Magda B.
    PS Kot jedzący oliwki - toż to eksponat do podziwiania!!!

    OdpowiedzUsuń