I dobrze. Lubię robić :)
Aktualnie na tapecie: chusta Metallurgy z Ingi, bardzo relaksujący wzór ażuru, chociaż wygląda na groźny i skomplikowany; czapka Rikke dla mnie, bo lubię czapki i... świateczny pled szydełkowy w trzech obowiązkowych kolorach: czerwonym, zielonym i białym.
I kłębki na kolejny w drodze.
I tylko z szyciem mi się nie układa, Janome poległa na pikowaniu kołderki :(
No, uciekam do tej roboty, a potem na noc, do pracy.
|Potem pokażę Wam zdjęcia :)
pled wygląda cudnie :)
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie co kilka ściegów, jak Mariusz pod nim drzemie i to dodaje mi sił i wytrwałości :P
UsuńTylko kota nie doszydełkuj do kocyka!.... *^o^*
OdpowiedzUsuńZoe wcale by się nie obraziła - kiedy tylko wyjmuję koszyk z robotą, natychmiast włazi mi na kolana i pod koc :)
UsuńMnie żaden splot nie relaksuje, bo nie jestem w stanie dziergać czegokolwiek nie będąc na tym w 100% skupiona :D Inaczej na bank zrobię jakiś błąd po drodze.
OdpowiedzUsuńAle za to robisz inne fantastyczne rzeczy! I tak trzymać :)
UsuńTo taki dobry stan zarobienia :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, poza punktem o niewydolności maszyny :)
UsuńTrzymam kciuki, aby wszystko Ci się udało jak najszybciej skończyć.
OdpowiedzUsuńŚwiąteczny pled zapowiada się rewelacyjnie - cudowne zdjęcie.
Pozdrawiam serdecznie.
Oczami wyobraźni widzę cały dom ubrany na święta - poduszki, pled, piękne drzewko... a potem od nowa, kolejne pledy u poduszki na inne okazje :)
Usuń