piątek, 27 stycznia 2012

W komentarzu

Wczoraj udało mi się z powodzeniem dodać dwa komentarze na blogu Herbatki. Hurra, czyli blogger się odblokował i mogę dodawać komentarze! A mam sporo zaległych :(
Teraz szybki przegląd ostatnich dni i lecę o pracy na idiotyczną międzyzmianę, która zajmie mi cały boży dzień. Będzie w punktach, dla porządku:

* ukończyłam otulacz z szetlanda, po praniu ciut się rozciągnął, co mnie zdziwiło, a włóczka wypuściła mnóstwo farby i przez chwilę prałam w spienionej krwi, taki to był widok ^^ W związku z powyższym niniejszym przemianowuję tenże otulacz na Lady Makbet. Oto widok:

Wymyśliłam go w trakcie roboty, chociaż właściwie to nic nowego. Ale jestem dumna i blada, polubię go, chociaż mnie podgryza :)

* mam w domu na kilka dni Volks Nanę do szycia i zabaw z igłą. Fajnie, prawda? Na razie leży w szafie, a ja nie mam nic wolnego, dopiero w sobotę.

* Przyłączyłam się do akcji 2012 kilometrów w 2012 roku. Pieszo, rzecz jasna. Zalecam obszerniejszą lekturę u Herbatki: akcja :) Bo lubię chodzić pieszo.

* Wznawiam moje lekcje tańca. Ale to nie koniec. Namawiam grupę znajomych, żeby zgodziły się uczyć ze mną ATS od podstaw, celem - wiadomo, utworzenia własnego plemienia. Zatem - sohraa, wstępnie sobie rozmawiamy a to z instruktorką, a to między sobą, a ja mam głowę pełną spódnic i dźwięku sagattów. Bardzo o tym marzę, właściwie od długiego, długiego już czasu.

3 komentarze:

  1. Otulacz wygląda przytulnie a Twoja mina nie wskazuje na podgryzanie! Najważniejsze, że grzeje. *^v^*
    Uszyj coś fajnego dla Nany, może mnie zmobilizujesz i ja się wreszcie wezmę za obszycie moich lalek, ech...

    OdpowiedzUsuń
  2. Łooo, kulki!!! :)
    Trzymam kciuki za wszystko! Zwłaszcza za ostatni punkt, sasasa.

    OdpowiedzUsuń