W każdym razie, jak zawsze pomógł przypadek, dzięki któremu przeczytałam na blogu pewnej gdańszczanki, że niedaleko mnie jest mały kiosk oferujący kosmetyki Pervoe Reshenie. A że po drożdżowej masce Babki Agafii odczuwałam pewien niedosyt, wyprawiłam się do tego kiosku wczoraj przed pracą :)
Babuszkę Agafię poznacie z obrazka na logo marki. O, proszę - zacna starsza dama, budząca zaufanie, pewnie zna się na swojej robocie :)
Kwota gotówki, jaka przy sobie dysponowałam, nie pozwoliła mi zaszaleć. Nie kupiłam serum do twarzy, chociaż chciałam; nie kupiłam czarnego mydła węglowego, bo go w ogólności nie było ;), a także nie kupiłam szamponu, bo jeszcze mam morelowy z Alterry.
Ale za to kupiłam balsam do włosów i saszetkę peelingu do ciała. Tu też zagadkowa historia, bo chciałam kamczacki, a z niewiadomego powodu poprosiłam o ziołowy. Dystrakcja całkowita.
Mierząca 600 ml pojemności butla zawiera w sobie balsam Regenerujący nr 2 na brzozowym propolisie. Kosztowała mnie 18,99 zł i uważam te pieniądze już po pierwszym użyciu za trafnie wydane. Włosy są miękkie i lekkie, gładkie i przyjemne w dotyku. Balsam został przez nie po prostu "wypity", prawie nie było co spłukiwać! Skład jest imponujący, pojemność takoż, dam wam więc po zużyciu całej butli znać, czy pierwsze wrażenie było słuszne i czy utrzymało się w trakcie stosowania.
Rzecz druga, zapakowana w dość śmieszna saszetkę z zakręcanym korkiem, to peeling ziołowy. Jego działanie opiera się częściowo na mielonych ziołach, a częściowo na polietylenowych granulkach, jednak dla mojej skóry, nawykłej do domowego kawowego zdzieraka, ten kosmetyk był po prostu za delikatny! Ot, żel do mycia po prostu, ładnie pachnący i glutkowaty w dotyku.
Zdecydowanie wykreślam z orbity zainteresowań :)
A teraz czekam na dostawę Mydła Północnego z Natura Siberica tegoż samego producenta.
Wklejam wam filmik o tym mydle. Zauważcie przy tym, jak ładna i jak zabawna jest reklamowa modelka :)