niedziela, 9 lutego 2014

Nabytki

Nabytki są dwa, oba szalenie mnie cieszą...
Po pierwsze - oryginalny wykrój Simplicity z 1953 roku, w bardzo dobrym stanie. Jeszcze nie rozkładałam go w całości, bo brak mi na to czasu, ale już jestem bardzo rada z niego :) Własnie takiej biurowej sukienki mi potrzeba, a różnych wariantach - ze spódnicą ołówkową, kloszową, z różnymi długościami rękawów. [Brahdelt - z wielką frajdą Ci go pożyczę, jak chcesz :)]


Nabytek drugi wreszcie przyszedł... po długim okresie wyczekiwania. Moja pierwsza para ChiaoGoo.
Jestem nimi urzeczona - lekkie, stalowe i ostre druty, które zamiast żyłki mają stalową linkę w oplocie nylonowym. Na najbliższą Ważną Okazję (jakaś na pewno się znajdzie, jak już otrzymam moją wymarzoną puderniczką Strattona z jakimś miłym wzorem, na przykład z ptaszkami, albo różami! ^^) zażyczę sobie kompletu wymiennych, podobnego do mojego zestawu KnitPro!




Knity i purle

Jest taki moment w robocie dziewiarskiej, że robótka staje się po prostu bezładnym skupieniem prawych i lewych oczek na żyłce. Dopiero z niej wyłoni się - jak motyl z poczwarki - na przykład sweter. Mój Kobalt właśnie przechodzi ten trudny okres w dorastaniu...Wczoraj wieczorem, po odłożeniu na pomocnicze nitki oczek na rękawy nasadziłam na siebie zrobiony karczek i uznałam, ze chyba trzeba będzie pruć, bo dziury na rękawy za ciasne, poły się zwijają... Więc spakowałam wszystko w mój nocnik, który dzielnie służy mi jako knitting bowl i poszłam poczytać. Alize Cashmira, z której dziergam, mięknie w praniu, traci sztywność i troszkę się jakby, no, rozłażą oczka. Więc powinno być dobrze, prawda? A sweterek, który robię, ma być z zasady dopasowany :)
W zasadzie dziergam jednocześnie dwa sweterki. Jeden z rudej alpaki - ma już dość zaawansowany karczek, ale ta alpaka doprowadza mnie do szału swoją śliskością i uciekaniem z drutów, więc zabieram się do niej, jak naprawdę jestem zrelaksowana i spokojna. A Cashmira jest stosunkowo gruba, roboty szybko przybywa, a poza tym kolor jest oszałamiający!
Wybrałam wzór Safire, który wydał mi się czytelny i prosty. Widziałam też nęcącą wersję u Brahdelt :) A ponadto ten fason idealnie pasuje do mojej garderobianej bazy. Zobaczymy, czy nadal będzie idealny, jak już go udziergam i założę :)
P.S. Przydałby mi się manekin krawiecki, ale jeszcze nie znalazłam takiego, który lewitowałby pod sufitem. A na podłodze nie ma dla niego wcale miejsca...